Rower, każdy rower to dla mnie symbol wolności
Można wsiąść na rower i jechać przed siebie. Nie trzeba nam pogody, nie trzeba klimatu. Trzeba jedynie wolnego czasu. Po wszystkim mamy większe mięśnie. Większy hart ducha. Czujemy sie wartościowsi, ze wyjechaliśmy pod kolejną górkę. To znaczy, że coś osiągamy i robimy postępy. To nas ciągnie, to sprawia, ze lepiej postrzegamy siebie. W żyłach buzują nam litry krwi a my nadal naciskamy pedały w nadziei, że podjazd będzie udany.
Niestety rowerzyści nie mają łatwo. Na drodze czyha sporo niebezpieczeństw. Od idiotów w autach. Aż po idiotów, pieszych. Prosty przykład wam podam,a by było ciekawiej. Zjeżdżam z górki. A po zakręcie widzę tłum starych bab idących samym środkiem. Ogólnie rzecz biorąc dzwonek nie pomaga. Bo jak ma pomóc, skoro one stare i głuche. To jeszcze potrafie znieść. Ale już nie jestem w stanie znieść faktu, że dzieci prowadziły wózki z dziećmi. Głupota w całej okazałości. Krzyk nie pomógł. Musiałem rowerem zjechać do rowu, by nie rozdupczyć kierownicą matryjoszek. Bo któż by był winny jak nie sam rowerzysta, którzy nie wyhamował przed biednymi paniami. Maszerującymi środkiem drogi. Przecież to ich wioska im wolno. One składały się w podatkach na drogę. To ich zasługa. Że ja teraz mogę mknąć po drodze.
No.. a ja się, szykuję właśnie, żeby trochę pojeździć. A wam, życzę miłego dnia. Cobyście go pożytecznie spędzili.
Komentarze
Prześlij komentarz