Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2013

Niewierna Sroczka.

W poprzednim poście, wspominałem o projekcie Sroczka( Klik ) Konto okazało się doskonałym haczykiem na facetów. Blondynka o pięknej urodzie, zapraszająca, każdego brzydala, jakiego napotkała, budzi do dziś ogromne zainteresowanie. Kim jest sroczka? Studentka z Rzeszowa, mało wychodząca z domu, nie lubiąca sobie robić zdjęć. A i jeszcze, jest biseksualna(lubi mężczyzn i kobiety) Tak mogę opisać sroczkę. Bo tyle jest dostępne na jej profilu.. Problemy Nasuwa się pytanie, skąd miałeś zdjęcie? Wrzuciłem jakieś losowe z internetu.. Ale później miałem problem, bo jak zastąpić takie zdjęcie? Zwyczajnie, znalazłem podobną dziewczynę. Tylko jedna kobieta, stwierdziła, że Sroczka jest niepodobna na 2 zdjęciach. Ale żaden mężczyzna się nie kapną. Podczas rozmowy z każdym mężczyzną i kobietą, musiałem uważać na końcówki "am". Dla osoby żeńskiej. Przyznam, ze zdarzyło mi się kila razy użyć "em" przez przypadek, ale faceci je ignorowali! A jak jeden coś pode

Tłusta ściana.

-Oj biedactwo się skaleczyło Podeszła do mnie, by sprawdzić jak bardzo -Zaraz ci coś przyniosę.. zakleimy rankę. Ja z nieuwagi drasłem się w palca, bo robiliśmy sobie właśnie kanapki, po oglądaniu TV. Za chwilę wróciła, ze spirytusem, zgrabnie opatrzyła. Dokończyła za mnie kanapki i poszliśmy do jej pokoju. Popatrzyłem na drzwi obok, w których było widać zmieniające się kolory. Pomyślałem, że jej matka chyba nie żyje, bo niemal jej nie widzę. A dom był bardzo zaniedbany, co nikomu nie przeszkadzało. Masa śmieci na podłodze, moje białe skarpteki krzyczały o pomstę do nieba. Ku***, oglądanie TV na randce, pomysł niesamowity... W dodatku serialu, za który nie przepadałem. Myszko, może się poprzytulamy?(leżeliśmy, ale ja miałem ochotę na więcej, o czym ona wiedziała) Zaraz, nie wiem czy Fernando zginął... Reklama nadal błyszczała w szklanym pudle. Ja znudzony do granic możliwości. Podniosłem się z leżakowania obok i zabrałem kanapkę z talerza. Przesolna kanapka, była wisienką

Wstęp do pamiętnika Magdy M, część I

Zanim zacznę, opisze pannę: dwudziestokilku letnia, brunetka, oczy brązowe, 164 cm wzrostu, uwielbiająca życie imprezowe i używki, pyzata, z niewielkim brzuszkiem, przez który miała dylematy, a w przyszłości chce  zrobić sobie liposunkcje  bo uważała, że jest gruba. Określiłbym, że nie była ani za gruba, ani za chuda taka w sam raz. Lecz zrozum tu kobiety..... Miała słabość do przystojniaków tj. chłopaków dobrze zbudowanych, ubranych"na czasie" i modnie-wyróżniających się z tłumu, oczywiście włosy na żelu i adidasy. Bo jeśli takowy pokazał się w "lakierkach" automatycznie był już skreślony. Lato... słoneczna sobota - sama w domu i on...dopiero miał przyjechać by dostać zamówienie na nowy towar do sklepu rodziców. Pierwsze myśli uleciały do pierwszego spotkania z Pawłem... Wysokim brunetem w stylu Magdy. Pomyślała....Przystojny-nie powiem, że nie i ten jego zaczepny uśmiech na twarzy. Ciekawe o której przyjedzie i znów będę go dyskretnie obserwować. Coś mi się w

…Maleńka myślisz o tym samym co ja?

Wypatrzyłem ją w tłumie… Wysoka brunetka, o boskich bioderkach i piersiach. Wszystkie spojrzenia szły w jej stronę… Stanęła obok mnie… Przybliżyłem się i odczekałem chwile, wtedy szepnąłem jej do uszka … Maleńka myślisz o tym samym co ja?... Poczułem jak dreszcze przechodzą przez jej ciało… Wiedziałem, że tak… nie zastanawiając się wiele wsadziłem rękę po jej kusą spódniczkę. Tam spotkała mnie miła niespodzianka… nie dość, że stringi to jeszcze ciepło, posuwając się dalej poczułem wilgoć jej krocza. Drażniłem wargi dłonią tam i z powrotem. Słyszałem jej szybszy oddech i błędne spojrzenie,  kt ó r e prosiło bym nie przestawał. Spełniłem jej niema prośbę… Przytuliła się do mnie… Odwróceni tyłem do parkietu, pchnąłem ją o ścianę moja ręka powędrowała do cudownego wydepilowanego wzgórka. Słysząc jej jęki wsadziłem najpierw jeden, a potem drugi i trzeci palec do jej pochwy… Drżała , posłusznie poddając się tym pieszczotom. Nadałem jej tempo…. Czułem, że mój członek jakby mógł to by ekspl

Facebookowe szaleństwo związkowe

Od pewnego czasu obserwuje na portalu społecznościowym (Facebook) tendencje publikowania statusu związku. Dla tych co nie wiedzą. Mamy tu do wyboru: -wolny/a -w związku -zaręczony/a -w związku małżeńskim -to skomplikowane -w otwartym związku -wdowa/wdowiec -w separacji -rozwiedziony/a To skomplikowane... Większość wydaje się zrozumiała od razu z innymi gorzej. Patrząc na swoje portalowe podwórko moje zainteresowanie wzbudziło hasło „to skomplikowane” hmm… pierwsza myśl…co może być takiego w związku, że jest on skomplikowany??? Problemy? Śmieszne, przecież każdy je ma bez wyjątku. Odpowiedz jest inna. Osoby dające ten status uświadamiają nam, ze… No właśnie… Po pierwsze są w związku, w którym jeden z partnerów np. po poprzednim związku ma dziecko. I to jest problem dla jednej ze stron, bo jak to można czyjeś dziecko wychowywać, jak chce się mieć własne, a nie bawić w przysłowiową „kukułkę”. Po drugie…to się w większości tyczy dziewczyn, lecz też są tu mężczyźni, chodź oni

Nocka

Sesja, trwa.. Jestem już 3 dzień oszołomiony materiałem, który wydaje się nie kończyć. 2 noc nie przespana, zrobiła ze mnie zombie. Lampka nocna skarży się na swoją pracę.. Że musi tak do późna. Robić.. Co ja pisze... Kawa, trzyma moje powieki przed katastrofalnym upadkiem.. Sam obserwuję, swoje zwolnione tempo pracy. Czuję się, jakbym był bytem poza swoim ciałem. Yyy coś miałem mądrego napisać? Tak, nagle miałem skurcz mózgu, okazjonalny.. no tak, o tej porze to skurcze łapią powieki a nie kremową masę. Która kurczy się z godziny na godzinę. Kobiece potrzeby Dlaczego w kontakcie z mężczyzną liczy się poczucie bezpieczeństwa? Dlaczego mam, mamy to zapewniać? Czy policja jest mało efektywna? Smerfy raczej są starają, ale nie o tym mowa! Facet ma być duży i silny, ma mnie ochronić.. Mam się czuć bezpieczna gdy jestem w jego towarzystwie. To są wzorce wbite stemplem w naszą naturę. Ahh a gdy ma stały dochód, to mrrr... musiu, KOCHAM CIĘ! W przypadku dużej części kobiet, n

Szczęście, gdzie jesteś?

Jest to stan do którego wiele osób dąży, czasem wyznacza go sobie nawet za cel życia. Osiągnąć szczęście, być spełnionym. Rzeczą oczywistą, jest pryzmat potrzeb ludzkich, który rozszczepia szczęście na wiele barw, zależnie od oczekiwań poszczególnego człowieka. Wzór szczęścia jest naturalnie u każdego inny. Jeden osiągnie szczęście przez auto, drugi przez kobietę, która doda mu otuchy. Znów kobieta będzie się rozpływać w szczęściu, gdy ktoś będzie ją kochał i będzie chciał spędzać z nią czas. Będzie czuć się bezpiecznie. Szczęście czasem przyjdzie z kimś, a czasem i z kimś odejdzie. Gdzie powinniśmy szukać szczęścia?   Ja i mój egoizm każe go szukać w sobie. Bo auto mogą nam gwizdnąć a ukochana kobieta może odejść. Chłopak czy mąż, zdradzić.. Czyli, szczęście mamy, ale może nam zniknąć. Gdzie wtedy nowe znajdziemy? A co jeżeli, szczęście tkwi w nas od zawsze? Czy nie powinniśmy się cieszyć, że wdychamy kolejny wdech świeżego powietrza? Zachwycać każdym porankiem? C

Szał…”bo ona tańczy dla mnie…”

Kto według jurorki programu najlepiej nadaje się na uczestnika 'Must be the music', a kto powinien unikać tego talent show? Zacznijmy od początku, co to w ogóle jest disco polo….   Na przełomie 1989 i 1990 roku niespodziewanie dużym wzięciem cieszyły się kasety z weselnymi przyśpiewkami. Mówiło się o nich „piosenka chodnikowa”, gdyż sprzedawano je na straganach czy wprost z łóżek polowych rozstawionych na chodniku. Potem, kiedy spontanicznie powstająca „piosenka chodnikowa” przekształciła się w biznes (powstały wytwórnie płytowe, studia nagraniowe), wymyślono nazwę bardziej nobilitującą, stawiającą tę muzykę powyżej chodnika: disco polo.   Jednak disco polo tak naprawdę nikt nie wymyślił. Takie piosenki powstawały zawsze jako coś wstydliwego, gorszego, co nie jest warte nagrywania i lansowania. Wykonawcy uprawiający „piosenkę chodnikową”, brukową, kiczowatą, nie byli dopuszczani do radia, telewizji, wytwórni płytowych. Istnieli poza oficjalnym nurtem, a jednak mieli ogromną rz

Niech żyje nieudolna biorukracja...

Ehh…  Można ją zauważyć na każdym kroku. Robiąc pierwsze kroki do instytucji państwowej od początku jesteśmy przekonani, że danej sprawy w jeden dzień nie załatwimy, tylko musimy poświęcić na to kilka dni.. Tak i było w moim wypadku. Złożone przeze mnie dokumenty jakimś cudem okazały się niekompletne, pracownica od razu zaczęła mi podawać cała listę niestworzonych papierów do doniesienia, które było by jak najlepiej i najszybciej złożyć do danego terminu. Załatwiając  to odsyłano mnie od drzwi do drzwi, bo okazywało się, że pani X, nie wiedziała jak sobie poradzić z ta sprawa to odsyłała mnie do koleżanki obok, no właśnie pani Y-cos wiedziała, lecz do końca nie była pewna, więc odesłała mnie do innego pokoju… Błędne koło! Nie wspominając, że przed każdym pokojem trzeba było poczekać w kolejce. I tak dzień stracony, bo w sumie nic się nie udało załatwić. A na następny dzień powtórka „z rozrywki”.  Pytam się w takim wypadku: Po co nam tylu urzędników, których utrzymujemy z naszych podatk

Chcesz 2 zł?

Ile można zrobić za tak zacną sumę? Możemy mieć lepsze draże, albo gorszą czekoladę. Albo usługę w postaci kuriera z listkiem paproci. Czy da się kogoś zmusić, żeby za 2 zł, zaniósł komuś, listek paproci? Owszem, da... i nie trzeba być wcale tutaj jakimś wielki wirtuozem wciskania kitu. Wystarczy osoba mająca autorytet, i grono które jej przytaknie. Oczywiście, musi być tu też kandydat, do tak trudnego zadania. Takie zdanie wymaga znajomości, poruszania się po terenie zabudowanym. Kandydat, miał zanieść listek do moich znajomych, których nie widziałem, bo gdzieś poszli.. A on miał ich odnaleźć. Sam fakt, że dał się namówić na ten absurdalny pomysł, jest już bardzo zastanawiający. Czy zadziałał mój autorytet? Który jako taki minimalny mam, a dopomogły głosy aprobaty, publiki, która drwiła z kandydata? Czy może jego niska samoocena? Sądzę, że jego samoocena, zrobiła większość pracy. Gwoździem do jego upokorzenia stało się jego posłuszeństwo. Jego osąd był zamazany, przez mój stan

Pomogę Ci.

...kilka lat wcześniej. W drodze do szkoły. Trzymając w ręku telefon, próbowałem się przemóc do powiedzenia jej czegoś. -Tooo coo, dasz miii oodpi-ssać to zaadanie? Wyjąkałem do koleżanki, kilka słów. Kobiety u mnie zawsze wywoływały problemy, najbardziej te młode i urocze, dla których byłem często obiektem drwin.  Zawsze widok pięknej niewiasty, stawiał mi tyczkę w gardle.. a głowie tworzyła się pustka, do tego stopnia... że nie widziałem jak z dziewczyną mam rozmawiać, ani co robić gdy o coś pyta. Tak silna nieśmiałość, mnie trapiła. Dobry samarytanin Jednak po skończeniu niefortunnej rozmowy, z której nie byłem dumny, a raczej z jąkania podczas niej. Wszedłem przez próg do sklepu. Pech zesłał wówczas,  ładą młodą niską blondynkę za ladą, która świdrowała wzrokiem jakiegoś starszego ode mnie kolesia w rogu, który z uśmiechem pakował cytryny do woreczka. -Prooszę, paaczkę guum oorbit i kaartę z Ery. Blondyneczka pochyliła się za kartą, a ja wpatrzony na jej tyłek, stałem jak z

Poradź mi!

Tak zwróciłem się do jednego wyjadacza w kwestiach męsko-damskich... Owy Pan chciał numer gg do jednej znajomej, bo zobaczył, że jesteśmy z tej samej wisi w katalogu osób na gg. Lekko mnie to zdziwiło, bo mnie z nią nic, a nic nie łączyło, a nr gg nie miałem... Ale, że sam utrzymywał, że mam ten numer, to nie wyprowadzałem go z błędu. Napisałem, że zapytam jej, czy mogę dać.. Bo dziewczyna byłaby urażona gdybym dawał jej numer na prawo i lewo. On to przyjął z niezadowoleniem, a w drugim oknie już pisałem do niej, o podanie gg, bo jakiś Paweł z białej "BEEMKI" chce jej gg. Gdy jej nie było, nawiązałem z nim interesującą dyskusję o kobietach. On miał aspirację, żeby mnie nauczać. Co mnie lekko rozśmieszyło, ale postanowiłem, że posłucham, a nóż widelec, że się czegoś dowiem. "Badz naturalny, zawsze sie z nia zgadzaj. Idz jej na rekę, a najlepiej jak mieszkasz bliko zaproponuj wspolny spacer" Zacna rada, słuchamy dalej... Zawsze się ładnie ubieraj, nie d

Sroczka

Dawno temu, wpadłem na pomysł, żeby sobie zrobić profil kobiety na Facebooku. No i popełniłem grzech, zrobiłem. Dynamizm tego konta mnie przestraszył. Ile może zdjęcie z tyłkiem wypiętej blondynki? A no może.. Zapraszałem masę mężczyzn, Ci zaskoczeni tak zmysłową blondyneczką wchodzili natychmiastowo w rozmowę ze mną... Podnieceni akceptowali zaproszenia, i tak nałapałem pierwsze 80 znajomych. Których na oczy nie widziałem. Ale po przemyśleniu, całej sytuacji, że to nie ja.. że tak nie można... przecież to oszustwo. Hasło zapisałem na skromnej karteczce, po czym rzuciłem na dno szuflady. Cenny skarb... Przy jakiś okazyjnych porządkach, ową karteczkę znalazłem. Zdziwiony emailem na niej i hasłem do konta. Odwiedziłem owe konto, z ciekawości co się zmieniło. Ja pierdziele!!!!!!!!!! 90 rozmów, z nie żyjącego konta! i 66 zaproszeń do znajomych! W tym momencie, przewijałem listę rozmów, która się prawie nie kończyła! Do cholery? jak to możliwe, że dupa mojej alter ego jest

Get to France...

Jako, że trafiłem na kolejny nałóg, chcę się nim z wami podzielić: Miłej sobotniej zawieruchy z miotłą i szufelką. PS.   W tej piosence nie ma nic specjalnego, ale to remiks piosenki Mike Oldfilda, za którym przepadam...

Prawdziwy mężczyzna.

Prawdziwy mężczyzna nie odejdzie, nie zdradzi... nie zrobi nic, czego bym nie chciała. Wszystko, wszystko i nawet więcej, żeby moje łzy nie poleciały z mojego policzka. Prawdziwy, to zależne od kobiety.. dla jednej to dominator, która na myśl o nim, dostaje wypieków. A w majtkach ma natychmiastowo mokro. Dla następnej to prawdziwy romantyk, który ja kocha, bynajmniej ona tak uważa... Znów dla innej to facet, który się nią zaopiekuje, sprawi, że poczuje się pokochana... A on po zaznaniu fizycznej rozkoszy poleci na inny kwiatek. Inna znów, skrytykuje faceta, który odstaje od jej ideału. Bo przecież, nie wpisuje się w rolę idealnego/prawdziwego. Będą kipiały, kiedy pokochasz inną, a rozpływały się na myśl o powrocie. A prawdziwy i tak nigdy nie będziesz. Bo jak spełnić, wszystkie wymogi każdej?

Wolność Słowa

Co dziś znaczy w naszym państwie? Raczej jego brak!!!  Pojawia się od razu wielkie oburzenie, jak ktoś zaczyna podnosić głos, że z czymś się nie zgadza…, że coś mu nie pasuje…aż dziw bierze, jak taka osoba może tak bardzo odbiegać od reszty, gdzie każdy się zgadza. Problem jest taki, że my boimy się wybijać w grupie, jeśli chodzi o mówienie czegoś innego co jest nie zgodne z założona koncepcja, nie chcemy być traktowani jako gorsi. I tu jest nasz błąd!!!! Powinniśmy wyrażać swoje zdanie otwarcie, bo jeśli pozwolimy, aby uciszono nas-to co z naszymi ideałami? Z naszymi marzeniami? Z naszymi przekonaniami? Będziemy jak ta reszta? Potulnie wykonywać to co nam jest odgórnie narzucone, wbrew nam samym??? I co niby z tego będziemy mieć???... Niezadowolenie, któro będziemy przenosić na naszych domowników??? Chory system=chore państwo HelioOos  

Z życia wzięte…

Czy zdarzyło się Wam, że zawiedliście się na kimś bliskim, kimś takim jak przyjaciel? Hmmm… Pewnie nie raz, lecz co zrobić z osobą, która o Was wszystko wie…. Bez żadnego uprzedzenia wbija nóż w plecy, a w serce jeszcze głębiej?!?!?!.. No właśnie pojawia się problem… Odpuścić, i żyć w „naiwnym mniemaniu, że to się więcej nie powtórzy?”, czy całkiem zerwać kontakt, czy też ograniczyć do minimum tj. zwykłego „cześć” w przelocie. Odpowiedzi padną różne…., że każdemu może się zdarzyć,… że jesteśmy tylko ludźmi…. Ha… Ludźmi??? Raczej słabeuszami, którzy potrzebują aby ktoś nad nami górował, bo sami nie potrafimy sobie poradzić z własnym życiem i problemami. Jesteśmy jak marionetki  w teatrze w czasie przedstawienia. Musimy się obudzić z tego marazmu, by nie dać się stłamsić  innym, by żyć własnym życiem-jakie by ono nie było-lepsze czy gorsze. Lecz własne-a nie czyjeś sztuczne, pokazywane i robione pod publikę!!! Przyjaciel… Raczej wyrachowany oszust, który nam wmawia i utrzymuje w przeko

Ruchaj ile wlezie, póki jesteś młody.

Kim był Kamil? W poprzednim poście( KLIK ) napisałem tylko, ze był gruby i niski. A jakim był człowiekiem? Pewnie większość kobiet stwierdziłaby, że to szmaciarz itd. Owszem, żył według podejścia byle przelecieć. Zarywał kobiety na lewo i na prawo jak zdarzyła się okazja. W jednej z rozmów wyjawił mi dlaczego on tak do tego podchodzi: Wieki temu, pokochał jedną dziewczynę.. Jeździł dla niej nawet wcześnie rano pod jej szkołę, 15km do innej miejscowości, tylko żeby ją ujrzeć i spędzić 30min z nią. Romantyczne prawda? Dziewczyna była dla niego wspaniała(w jego przekonaniu), on ją kochał a ona zdawała być się zainteresowana. Szczęście trwało, ale nigdy nie doszło do bycia ze sobą. On poświęcał jej czas, kupował prezenty, ta przyjmowała je oczywiście. Kochała, jak jej pomagał. No ale to nie trwało długo. Jego miłość zajęła się podobnie jak w moim przypadku, jego ładniejszym kolegą. Ale na szczęście  kolega mu o tym powiedział. Był zdruzgotany, a jego znajoma  przyznała, ze obie

Z niedzielnego kazania…

Z niedzielnego kazania…     Będąc na mszy w pewnym kościele  dotarło do moich uszu interesujące kazanie. Miał je chyba proboszcz a zaczęło się od podziękowań za wizytę duszpasterską. I za raz po tym cała seria patologii i zmian w parafii. Zaczynając od -wysokiego bezrobocia -używek (alkohol, narkotyki itp.) - życia par bez ślubu -wyjazdu młodych za granice - zawiści wśród współlokatorów Itd. Ta cała litania wywołała uśmiech na mojej twarzy Po pierwsze…. wysokiego bezrobocia. Fakt faktem jest ono od zawsze. Czy to aż tak trudno zauważyć? Wiadomo, że na zima wzrasta a na wiosnę maleje. Strefa klimatyczna pod tym względem nam nie sprzyja. W sejmie coraz większe dyskusje o „ważnych dla nas sprawach” (ostatnio o in vitro), gdzie to było tylko przykrywką aby pod zasłoną całego zamieszania sprzedać naszą rodową firmę Zelmer.  Panująca wszem i wobec zakłamana polityka mediów… ehh.. taka jest prawda, że non stop sprzedawane są nam kłamstwa i my złudnie  w nie wierzymy. I

Dać a brać

Właśnie miałem rozmowę z jedną znajomą, która uwielbia prezenty... Uwielbiamy prezenty!! no przecież, kto nie uwielbia? A no, ja.. Dlaczego? proste, w młodości nasi kochani rodzice zaszczepiają w nas masę zachowań, są przecież wtedy naszymi bóstwami. A min. takim zachowaniem jest odwdzięczanie się: dostajemy, to ładnie byłoby jakoś się odwdzięczyć(przyszły mi do głowy łapówki) Albo czasami zostawiamy te odwdzięczenie się, na jakąś szczególną okazję. Prezenty, są niesamowitym medium manipulacyjnym! Rzadko kto sobie zdaje nawet z tego sprawę: Wchodzisz do sklepu, częstują Cię jakimiś piernikami, cukierkami.. budzi sie w Tobie ta chęć odwzajemnienia się i kupujesz jakiś towar. Proste prawda? Sam z tego korzystałem, dawałem zbędne rzeczy koleżankom. Albo dawałem podarunki. Za co dostawiałem np, jakieś fory na egzaminie. Albo jakieś notatki. Czasem, można było się za prezent umówić z dziewczyną, dajesz np: jakąś perfumę... a w zamian dostaniesz jej ciało, chociaż na chwilę.. o

Znajdź mi coś do ruchania!

Kiedyś zrobiłem sobie konto na Czaterii, pisałem godzinami na czacie z różnymi osobami.. To były moje początki w internecie. Poznałem tam pewnego Kamila interesował się komputerami w szerokim pojęciu i kobietami, o czym się dowiedziałem długo później. Kamil był niskim grubaskiem z twarzą, na którą nie leciała żadna. Nasz kontakt dotyczył się tylko na początku rzeczy związanych z internetem, ale w miarę rosnącego zaufania do mnie, przerzuciliśmy się na bardziej intymne tematy...  Zamiary... Później.. po jego dłuższym pobycie za granicą, dostałem wiadomość: Znajdź mi coś do ruchania! Bo wracam za miesiąc! Zdziwił mnie trochę, co prawda któraś się tam zawsze kręciła obok mnie A że byłem chytry i nie chciałem oddawać swoich zdobyczy. To odmówiłem załatwiania mu dziewczynek. Mówił, mi zawsze w prost, że chce ruchania, bez uczuć.. A jak znam kobiety to jego zamiary raczej z żadną nie przejdą. Później... Tak mnie męczył, że się zgodziłem... Dałem kontakt to tej dziewczyny z

Niedostępność i wyjątkowość.

Ta cecha w dzisiejszych czasach jest wyjątkowo ważna. Dążymy do niej wszyscy. Przykładowo: Każdy chłopak chce mieć dziewczynę, która była niedostępna i zachowała swoje dziewictwo tylko dla niego. Nie wszystkie, ale spora część kobiet pragnie mieć coś niedostępnego.. Np serce jakiegoś fajnego faceta. Przyjemne prawda? Niedostępność jest rzeczą fajną, a potęgowana zazdrością kogoś. Ci którzy lubią jak sie im zazdrości potwierdzą. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Sławni i bogaci, często wydają ogromne sumy np na jakieś rzadkie przedmioty, obrazy są w czołówce. Bo są wyjątkowe i niedostępne dla wszystkich. Drogie samochody, jachty... Kipiące przepychem domy. To wszystko wprawia zachwyt, a ubogich o kapiącą ślinę z ust. Jednak bogaci, chcą więcej i więcej... A co z szarakami? To samo! tyle, że na mniejszą skalę.. też chcemy mieć coś niedostępnego, albo być kimś wyjątkowym o wyjątkowym sposobie patrzenia na świat.  

Dwie strony medalu.

Miałem niegdyś takiego kolegę. Ciągle ale to ciągle miał kłopoty.. nawet go nie lubił własny pies. Zawsze znany jako popychadło, zawsze miał niewiarygodne historie a przede wszystkim wiedział lepiej. Był strasznie zarozumiały, a właśnie za tą cechę go ludzie nienawidzili. Z opowieści, zawsze przedstawiał się jako ten który był niewinny i ponosił kary choćby za to, że słonce wzbiło się w niebo. A był tak naprawdę super prowokatorem nieprzyjemnych sytuacji. Często wkur**ał i irytował ludzi a później narzekał, że ma najgorzej i nikt go nie lubi. Niegdyś okradł własnych kolegów, co udowodniono.. a zwalił winę na swojego młodszego sąsiada. Nie raz nie dwa, był powodem wojen we własnym domu, w którym szalał i potrafił opluć o ponad  40 lat starszego ojca. A gdy ten podniósł na niego rękę. Dzwonił natychmiast na policję. Impreza trwała w najlepsze... Aż do póki ojciec zmarł. Myślałem, że to w niego to uderzy.. Nie skądże!! już 3 dzień po pogrzebie, zrobił ognisko na ogrodzie

Problemy

Jaki jest sens życia? Opiszę wam swój... Życie to pojawiające się problemy, ciągle nowe, ciągle pod górkę. Wszyscy dążą do tego aby tych problemów nie było... Tu możemy coś takiego porównać do nirwany.. bądź nieba.. Czyli szczęścia bez problemów. A życie to taki umiarkowany stan. A np: przeciwnością nieba jest piekło, czyli masę problemów.. masa cierpienia o ile coś jest po naszym życiu. Ja uważam, że żyjemy dla rozwiązywania problemów. To one nas kształtują, dają przyjemność z życia. Dzięki nim, oceniamy siebie i innych. Ich brak jest błogosławieństwem a nadmiar przekleństwem. Problemy nasz kształcą, uczą mądrości.. uczą jak być zaradnym. Problemy są postępem! i je tak traktujmy. Dzięki nimi, czujemy się że możemy czegoś dokonać. Odczuwamy satysfakcje i przyjemność. A z ich nadmiarem upadamy i próbujemy wstać, chociaż czasami mamy więcej problemów niż wcześniej. Życzę wszystkim tylko motywujących problemów.

Straciłam dziewictwo.

Kilka lat temu, niedawno po mojej bolesnej zdradzie. Dostałem wiadomość na Naszej-Klasie. (ona)-czesc co slychac Dostałem wiadomość od nieznanej mi dziewczyny. (ja)-A nic siedzę i przeglądam sieć. (ona)-aha masz dziewczyne? (ja)-nie, dlaczego pytasz? (ona)-a tak z ciekawości Widzę, że dziewczyna wprost przechodzi do meritum sprawy. Co mnie lekko zdziwiło. Ta znajomość to najdziwniejsza z możliwych jakie mi się trafiły. (onja)-masz nr tel? (ja)-Mam, dlaczego o niego się pytasz? (ona)-daj prosze Jako, że byłem zaraz po bolesnej zdradzie, a czas był na rozpoczęcie mojego niecnego planu. Podałem jej mój nr tel. No i jeszcze kilka zdań, i tak znajomość stanęła w miejscu. Bo ona chyba o mnie zapomniała, nie odzywała się w ogóle. Miesiąc później... Właśnie wróciłem od kumpla i byłem w trakcie ścielenia łózka, gdy zabrzęczał mi dzwonek w telefonie. Podszedłem i dostałem smsa od obcego numeru. Otworzyłem wiadomość o takiej treści: Czesc moj chłopak mnie wykorzystał i zdradzi

Zbrodnia+Kara=Przebaczenie

Czym jest zbrodnia, chyba nie muszę pisać. Czym jest Kara raczej też. A przebaczenie czym jest? Dokonujemy w ciągu życia masę występków, inni popełniają zbrodnie, ktoś kogoś kara. A my czasem przebaczamy. Czasem z litości, czasem z potrzeby poprawy stosunków. A zdarza się, że już nam nic nie pozostało. A co jeżeli nie ma przebaczenia? Jest Kara, chęć odwetu albo sprawiedliwości, która z naszej ręki jest najsprawiedliwsza na świecie. Właśnie z ręki ofiary. A czym jest sprawiedliwość? to chyba jakaś taka przyjęta równowaga? Szukamy sprawiedliwości u naszych przełożonych, szukamy jej jako ofiary. Rzadziej szukamy jej, gdy sprawa nas nie dotyka. A już rusza, gdy to dotyczy naszej bliskiej osoby z którą jesteśmy jakoś związani emocjonalnie. Sami czujemy wtedy cień zagrożenia. Co jeżeli upadną nasi bliscy, ja zostanie sam? Nie wolno mi do tego doprowadzić. Bo w grupie silniej. Identyfikujemy się z kimś, bronimy kogoś interesów gdy nasze w nich leżą.

Przebacz mi, bo wiem co czynię.

Czy uważasz siebie za idealną? Każda odpowie w myślach: nie, oczywiście! A czy jesteś taka jedyna, jak sądzisz? Ty pewnie powiesz mi, ze tak! Dla mnie powtarzasz się, jak słońce które wschodzi codziennie. Te same wyznania, te same słowa, czy ty jesteś wzorem przez którego kobiety mi zbrzydły? Ile można słyszeć, mam ciężki dzień, egoistko! ile razy mogę czytać co masz do powiedzenia o swojej koleżance? Albo co tak cie trapi, codziennie? Zadajesz mi pytania, prosisz w nich o szczerość.. A gdy odpowiem, że te zdjęcie jest do dupy i wyglądasz jak grubas. Obrażasz się! Chcesz pocieszenia, chcesz prawdy która w istocie będzie kłamstwem. Ale zakryje twoje niedoskonałości chodź trochę. Pomóż mi! krzyczysz, gdy nie potrafisz czegoś przezwyciężyć, a ja ci zsyłam mannę z nieba w postaci marnej porady czy pomocy. Doceń to, drzesz mordę gdy chcesz żebym dziękował za twoje poświecenie. Przeceniasz wszystko to co od ciebie. Nie znasz ludzi i ich powodów, sądzisz, że twoje powody są dobr

Wrzód nr 19, część V

Okazało się, że sobą zerwali!  Mój kolega, który chciał żebym upokorzył jego dziewczynę, co nie wyszło, bo ten wrócił do niej zanim zaplanowałem realny atak. Ostatnio rozmawiałem z jego byłą dziewczyną(tą którą miałem gnębić). Dowiedziałem się z jej ręki co poszło nie tak. On nie chciał mi opisać, dlaczego? bo bał się, ze zacznę coś robić. Teraz dodam treść jej tłumaczenia, bo stwierdziłem, że sam nie opiszę tego lepiej niż ona: Ona: " Wszystko tak jakby zaczęło się w połowie grudnia, bo rozmowa jakoś za bardzo kleić nam się nie chciała... Jakoś chodziłam poddenerwowana, do tego hormony i tak jakoś wyszło że nasze rozmowy spęzły na niczym poprostu zatrzymywaliśmy sie w martwym punkcie jak to bardzo często bywa... No i przed świętami jakoś tak tydzień wszystko było ok, na spokojnie sobie rozmawialiśmy itp. Przyszły święta... od soboty świątecznej jakoś nie miałam z nim kontaktu a jego życzenia świateczne dla mnie ograniczył do marnego "wesołych świąt" żadn

Co zrobić?

Zaraz wpadnę ... Wolna wola- nie lubię tego określenia. Podejmujemy decyzje, nawet tak głupie czy, wsiąść do odpowiedniego pojazdu, czy wybrać drogę ruchu na chodniku. Nad pewnymi się nie zastanawiamy, przyjmujemy pewne pewniki. Czyli już się pojawiają stereotypy. Są niesłychanie pomocne, ale czasami wadliwe ale z reguły są dobre. Przyjmujemy stereotypy żeby wielokrotnie nie analizować jednej sytuacji. Nie jestem w nastroju... Wola, niby mamy ją, a niby nie, tak jest w moim przekonaniu. Jak na moje oko, nie mamy jej w pełni. Dlaczego? Czasem widzimy, że ktoś wstał "lewą nogą" czyli jest nie w humorze.On też wtedy podejmuje decyzje. Czy gdyby był w innym humorze, mógłby wybrać inna decyzję niż podjął? Całkiem możliwe. Jestem zdania, że jesteśmy więźniami samych siebie. Wpływają na nas różne czynniki i te też biologiczne. Więc podejmujemy decyzje na podstawie tych informacji jakie mamy. A nam się wydaje, że są jak najbardziej ok. Na obecną chwilę tak, czasami wydaje na

Biorę sobie Ciebie, za żonę...

Biały welon, spełnienie żądań żeńskich dusz... Symbol, miłości bezpieczeństwa, czy pobożności oraz nie spotykanej już czystości. Bo przecież nie wiemy, czy będziemy fizycznie do siebie pasować! Czym jest właściwie związek małżeński? Jest olbrzymią zmianą! My mężczyźni bierzemy sobie was za żony.. I tak od setek lat, tak ładnie.. tak tradycyjnie. Ale nie tylko bierzemy kobietę za żonę,  żenimy się z przede wszystkim. z jej lękami, zachowaniami, wartościami i podejściem do życia. Miłość ta niechlubnie określona ślepą, twa przeważnie do dwóch lat. Stop! i tu jest najważniejsza rzecz!, tu trzeba sobie wyrobić gniazdko na dalekie loty. Tzn, wyrobić sami do siebie szacunek. Poznać partnera, nie tylko od strony fizycznej... Spędzać czas w każdy możliwi sposób, by nie być później zaskoczonym. (Pisząc tego posta zaspałem... Sesja, 2 nieprzespane noce swoje zrobiły, zamknąłem oczy i obudziłem się o 2 rano, dzień później)

Ja też chce taki!!

Nie cierpię TV, ciągle reklamy ciągle spirala zakupów. Ciągle chęć posiadania i chęć bycia trendy. Czy to się kiedyś zmieni? Wydaje mi się, że nie.. Ludzie żyją w przekonaniu, ze jak czegoś nie mają to są gorsi albo nijacy. Blędne założenie i błędny wynik. Nie potrzebujemy większości przedmiotów, które zdarza nam się kupować. No ale, mamy pieniądze.. co z nimi robimy? TRWONIMY a na co? nowy srajfon, nowa bluza, ciuszki, buciki, konsole.. że ja pie**** w końcu nasze błogie zadowolenie(bo ktoś pochwalił, bo ktoś zazdrości). Bo mamy! i to sprawia, że jesteśmy o stopień wyżej od kolegi/koleżanki z pracy czy z sąsiedztwa. Mechanizm jest prosty, nie mamy.. jesteśmy gorsi.. to wpływa, na nasze EGO ,wiec musimy mieć więcej i lepiej, aby tylko mieć. Ale naszego ego spada, z upływem czasu, wraz z gadżetami i stajemy się marni w oczach pędzącego tłumu. Co się dzieje z nami, usychamy i to szybko, wraz z nadejściem nowego gadżetu, który jest o 100x lepszy od naszego obecnego. Kup, kupuj, taniej, ok

Jestem bezsilna...

Jest późno, chce już spać, ale Fb mi nie daje spokoju, a ja myślę o moich byłych... co było w nich najlepszego? Każda była inna, to mogę przyznać, bez bicia.. ale ogólnie nadal wszystkie takie same i miały te same formy ataków. Kobiece ataki zazwyczaj mają jedną i tą samą formę. Gdy dochodzi do kłótni kobieta chce ustawić faceta. Ponieważ ambicja jej to nakazuje. A jej koleżaneczki, przecież też tak robią.. to nie jest, nic złego. A jak każą? no a jak mogą dotkliwie ukarać? Brakiem seksu... A później ciche dni, aż facet się nauczy, kto ma władzę. Można się oczywiście doszukiwać tu związków z dzieciństwem, bo wtedy nasza "lady" tak dostawała wszystko co chciała, za pomocą takich metod ;) Więc standardem jest płacz, wylewanie łez aż, dostanie to czego się chce.. Ile razy na początku mojej drogi do poznania kobiet, musiałem się z tym płaczem wzmagać.. wieczne problemy, wieczne fochy. Niby o nic, ale zawsze coś.. Nauczyłem się, że zawsze a to zawsze, nie można tego pła

Komoda

-To co? bierzemy się zaraz za nią, bo mało czasu nam już zostało. Uczcili oboje zacny cel skręcenia komody... podnosząc flaszki do góry,   Chociaż błędem było chyba, picie tych piw.. zaoszczędzonych z wybrania tańszego sprzętu. -ej Gabryśka, będzie wściekła, że kupiliśmy nie w tym kolorze... Co prawda kolor był nie ten... do beżowych foteli pasowała raczej brązowa komoda, a nie czarna. -ee tam, powiemy.. że nie było jakiej chciała.. uśmiechną się, z wymyślonej dobrej wymówki. Zabrali się do skręcania, wypite piwo troszkę im wadziło w motoryczności ich niezgrabnych ruchów. Tak chwiejąc się, jeden z nich jakoś dziwnym trafem przewrócił kwiatka stojącego obok ich miejsca pracy. Aiemia wysypała się na śrubki leżące obok i na część ścianki. -kurwa! stary sorry.. jakoś przypadkiem.. -ta dobra, podaj mi uchwyt lepiej.. A że ziemia jednemu wadziła, bo miał nieosłonięte kolana w spodenkach. To skusił się na zrobienie porządku z rozsypaną ziemią i w czasie odkurzania, zły odkur

Powiedz, ze mnie kochasz!!!

Lekkim spacerkiem, szła obok mnie. Trzymała mnie w pasie, czuć było jej miłość w uścisku do o koła mojego pasa.. -Powiedz, ze mnie kochasz!! powiedziała, zagradzając mi sobą dalszą drogę. -już Ci o tym mówiłem, że nie mogę.. Oburzyła się strasznie... widziałem, ze teraz będzie foch o to. Ale nie mogłem zmienić zdania.. to świadczyłoby o mojej słabości, a ona we mnie tego nie kochała.. jak sama często przyznawała. Godziła się na taki związek mimo, że jej odmówiłem uczuć godnych dziewczyny z którą się przebywało w związku. Zawsze byłem wobec niej silny, może dlatego, że widziałem.. że jak odejdzie, to znajdę z dziesięć jej odbić. Ale nigdy własnego, któremu mógłbym się oddać bez zatracenia. Dodała po jakimś kilometrze dalszego spaceru.. -grubasku, to co? pójdziesz ze mną? do Adama na urodziny?  Grubasku-tak wołała na mnie pieszczotliwie, choć na takiego nie wyglądałem.. A Adam był jej znajomym, na którym wymusiła, przyjście z nowym chłopakiem.. Adaś nie cierpiał mnie, za

Za dużo nas łączy, zebym Ci odmówił.

-Chodź tu, chcesz więcej? zginała paluszek do siebie, tak aby mnie zachęcić. Patrzyłem się na nią z lekkim speszeniem. Znaliśmy się może 4 dzień, a na pierwszej randce już się rozebrała. Podszedłem i usiadłem obok niej. -Kasiu.. wiesz, ja to doceniam i widzę, że Ty masz ochotę. Ale Tobie tego nie mówiłem, nie zależy mi na twoim ciele. Bo ja chciałbym Cię bliżej poznać.. -Poznasz mnie zaraz dogłębnie.. dodała ochoczo. -Ale mi potrzeba jeszcze takiej więzi emocjonalnej. Wywołało to u niej oburzenie tak duże, że w milczeniu szybciutko się ubrała. I bez słowa mnie wyrzuciła. A że przyjechałem autobusem, czekał mnie spacer przez 14km. Bo nie będę stał 2h na przystanku, a to była niedziela. Ale gdy już byłem, może z 200m od domu. Dostałem sms'a od niej: a w nim, że przeprasza... że się pochopnie zachowała i była głupia wyrzucają mnie na mrozie. No miła konkluzja, ale trochę za późno. Na początku oczywiście zmiękłem. Ale po ogrzaniu się w domu. Opisałem, że zastanowiłem się

Wrzód nr 19, część IV

Wesołych świąt!! Nagle zdziwiła mnie znajomość od obcego nr gg. Kim jesteś? odparłem.. Jak to nie pamiętasz? zapytała. A za tym stwierdzeniem posypała się notka identyfikująca nieznaną osobę. To była ona... Okazało się, że nasz para się bardzo kocha i są szczęśliwi ze sobą. A w przypływie tamtejszych świątecznych emocji wybaczyliśmy sobie wszystko. Jednak treść dalszej wiadomości wzbudziła u mnie rzadko widziany uśmiech. Prosiła, żebym się pogodził z jej chłopakiem, argumentowała, że przez nią nasza przyjaźń się rozpadła. Przyznałem jej poniekąd rację. Ale, tez potwierdziłem, że on jest szują większą ode mnie i że szmaty nie przeproszę. To po jej namowach, dwa dni później. On napisał i przeprosił. Pogodziłem się z nim. Nie czując dalszej urazy. Ale po 2 miesiącach od pamiętnych przeprosin, znów od siebie odeszli. Co mnie wyraźnie rozśmieszyło. Z jednego źródła, wiem.. że to jakaś zainscenizowana szopka.. Ale to chyba nie prawda, bo na FB na jego tablicy widzę że jakaś now

Wrzód nr 19, część III

Okazała się po poznaniu bardzo miłą osobą. W dodatku, nie zdradziła mojego zleceniodawcy... A jak na dodatek, to on mnie okłamał. Ona rozeszła się z nim. Z powodów jedynie zazdrości, bo takie on u niej wywoływał. Przepadał za spotkaniami z innymi dziewczynami, gdy chodził już z jedną. Z czasem zyskałem miano jej bliskiego kolegi. Co mnie nawet zdziwiło. Nawet umówiliśmy się, że pomaluje mi ścianę swoimi rysunkami, bo lubiła malować. Jednak gdy już miało dojść do spotkania. A raczej jej przyjazdu do mnie, co skrzętnie organizowałem. Znów mój zleceniodawca zaczął do niej pisać. I nagle jego miłość odżyła.. płomieniem tak ogromnym, że zaczął krytycznie patrzeć na mnie. A po którymś dniu, kazał mi z nią zerwać kontakt. Bo teraz po miesiącach jej nękania telefonami i groźbami, a później i mną. Nagle jego miłość odżyła, gdy ta mu przebaczyła najdrobniejsze wyzwiska z ich ostatniej kłótni. Więc kolega zaczął mnie źle atakować, bo dziewczyna mu odmawiała spotkania. Lecz ja t

Wrzód nr 19, część II

Ogłoszenie? o czym? zapytałem... On siedział w moim pokoju, ochoczo kiwając się w fotelu. W dłoni miał butelkę do pół wypitego piwa.. patrzyłem na niego zdziwiony. Na jego twarzy, widniał uśmiech i ochoczo mówił: Ty masz jakiegoś tam wujka, który pracuje w drukarni. Więc ja Ci dam kasę i projekt plakatu to zapodałbyś wujaszkowi. To zrobiłby nam przysługę. Ale co chcesz tam napisać? zapytałem. Obsmarujemy ja zwyczajnie,... napiszemy, ze to zwykła kurew i podamy nr telefonu do niej z dopiskiem: Potrzebujesz seksu? zadzwoń do mnie! A później rozwiesimy w centrum miasta. Popatrzyłem na niego srogo i stwierdziłem, że męczenie jego byłej to nie mój interes i, że mogę przestać w każdej chwili bawić się w tą szopkę. Dodałem, że jak coś takiego odwali to wisi nad nim sprawa karna. Za zniesławienie. A to rokuje problemy z sądem i policją. Moje zdanie ochłodziło go trochę. Wtem zabłysły jego niebieskie ślepia... a może złapać by ją i zostawić gdzieś w polu, całkiem nagą? Popa

Wrzód nr 19, część I

Proszę pomóż mi... skomlał na moim najwygodniejszym fotelu, na którym wypadało mi go przyjąć. Uśmiech miałem od ucha do ucha, słysząc prośby o zemstę na jego byłej. Ale jak? zapytałem szukając odpowiedzi w jego oczach. Zwyczajnie, już to robiłeś.. uwiedź ją a później upokorz. Na obronę swoich racji mówił, że bawiła się jego uczuciami itd. Co później okazało się wierutnym kłamstwem. I napisałem. Ale nie było łatwo zdobyć jej zaufania... trudno łykała mój kit, który jej pisałem z wiadomości które dostałem od jej byłego.. Pytała, skąd ją znam.. bo nieznajomy nr gg, odpowiedziałem twierdząco, że widziałem dziewczynę przypominającą ją w szpilkach wysokich do nieba-uwielbiała szpilki(a widziałem ją gdzieś obok jej miejsca zamieszkania). Dodałem, że widziałem ją gdzieś tam, jak wychodziła z jakiejś kamienicy do której uczęszczała na korki z matmy. Po kilku bzdurach nawiązałem kontakt. I tak rozmawialiśmy o sobie, ja kłamałem w większości przypadków a ona zafascynowana mną i moja cieka

Tu jest błąd!

Kojące bujanie, po ciężkiej nocy... Ciepło w zimowej kurtce, grająca muzyka w słuchawkach oraz paleta kolorów grających mi przed powiekami, to wyznaczało komfort mojej podróży w wygodnym siedzeniu. Pędziłem na zajęcia, ale tym razy pewien, że zdążę. Ponieważ kierowca nie oszczędzał pedału gazu. Ja z zamkniętymi oczami, zwracałem jedynie uwagę na otarcia uda, które generowali ludzie wsiadający bądź wysiadający z pojazdu. Na uczelni... Ehh... jacy oni dziecinni, przeszło mi przez myśl, gdyż jeden z kompanów w ławce, zwrócił moją uwagę, by pokazać ludzika któremu wysuwa się z krocza papierek przypominający penisa długości nogi, uśmiechnąłem się na to, aby nie odstawać do familii uradowanej tą durną zabawką. Moi nowi koledzy byli idiotami, cieszyły ich penisy lub rzucanie przedmiotami z piórników w ich nowe czarne owce. Które były nienawidzone tylko dlatego, ze były lepsze w nauce i nie były "przypakowane". Ale nie daj Boże, że się gorzej uczyły!! Wtedy stawały się obiektem d

Zatruta strzała Amora.

Tobie to dedykuję... Ognisko Jej ciało było piękne. Takie miękkie,ciepłe,pachnące... A jej dotyk, rozbudzał moją wyobraźnię do dalszych starań aby pomagać jej, w jej przyziemnych problemach. Upijałem się nią aż zanadto, romans nie trwał długo.. bo ledwo ponad miesiąc, tyle potrzebowała żeby powalić mnie na kolana i doprowadzić do niewolnictwa, bynajmniej tego emocjonalnego. Miała swoją wyraźną cenę, która rosła w miarę upływu czasu. Czym więcej inwestowałem tym więcej dostawałem. I tak, miłość trwała, ona kochała prezenty, a ja ją.. Niestety miłość okazała się mieć ekonomiczne granice, bynajmniej ta moja.. bo jej nie. Zbliżało się zaplanowane ognisko, które było moją oddawana obiecywaną inicjatywą. A gdy ognisko było w trakcie realizacji, moją miłość odnalazłem w gąszczach krzaczków z moim kolegą. Skomlała jak piesek czekający na kość, a czasem tak słodko szeptała ah, oh.. że aż zwrócili moją uwagę, gdy oddawałem się opróżnianiu mojego nabrzmiałego pęcherza. Myślałem, ż

Męskie myśli.

Wszyscy faceci myślą o jednym... Oburzyła się, gdy w przypływie amorów złapałem ją za pierś. Wtedy pierwszy raz to usłyszałem. Wywarło to na mnie spore wrażenie.. raz, że kompletnie mnie tym zaskoczyła a dwa, że to były nici z dalszych igraszek. Wspomnienie wryło się w pamięć. Prawdę mówiąc, trochę w tym prawdy jest, patrząc na moich kolegów. Lecz gdy odniosę się do swojego przypadku, to stwierdzenie jest bardzo chybione. Śmieszy mnie natomiast fakt, irytacji u kobiet taką oczywistością, że faceci chcą seksu. Na litość boską, przecież to się dzieje od wieków... Droga kobieto, nie jesteś pierwsza nie będziesz ostatnia, która na to narzeka. To jest tak podyktowane przez naturę u faceta, jak u Ciebie ślinienie się na widok dziecka. Nie można tego wyplewić, bo to jest w naturze mężczyzn. Inną natomiast sprawą jest kontrola tego, co nam facetom każe gonić za kobietą i próbować doznać z nią oczywistej przyjemności. Tu jest trudniej, bo efekty widać na każdym kroku. Częstym błędem pope

Aaa.. la luna, la luna...

Głośniej,głośniej.. krzyczy mój słuch gdy słyszy nową fajna piosenkę. Chce słyszeć tylko ją! A za nim otwierają się usta, struny głosowe niemal płoną. A ja drę ryja, wyrzucając jakiś bełkot przypominający refren. Dobrze, że głośno gra, może sąsiad nie usłyszy, a nawet jak już.. to pewnie stwierdzi, że słucham jakiegoś beznadziejnego metalu. Od lat mam dziwną manierę, może to oznaka nerwicy? Chodzi o dziwaczny nawyk zamęczania ulubionych piosenek. Słucham je aż mi się znudzą. Co tam, ona tańczy dla mnie(1 odtworzenie)... La luny, rodzina słuchała 3 miesiące. Do tego stopnia, że nienawidzi tej piosenki. A ja czułem przyjemność, szukając wciąż nowych remiksów, jednego refrenu. Ale cierpię też na chroniczny brak piosenek. Nowe są często be, a jak już to, zwykle 20-30 odtworzeń i do archiwum. A później nie chce się tego odgrzewać, na patelni sobotniego sprzątania. Uzależniłem się od muzyki, jest jak nałóg. Po szczególne piosenki są dla mnie jak papierosy, lądują na ziemi po ich dokł