Przejdź do głównej zawartości

Szał…”bo ona tańczy dla mnie…”

Kto według jurorki programu najlepiej nadaje się na uczestnika 'Must be the music', a kto powinien unikać tego talent show?
Zacznijmy od początku, co to w ogóle jest disco polo….
 
Na przełomie 1989 i 1990 roku niespodziewanie dużym wzięciem cieszyły się kasety z weselnymi przyśpiewkami. Mówiło się o nich „piosenka chodnikowa”, gdyż sprzedawano je na straganach czy wprost z łóżek polowych rozstawionych na chodniku. Potem, kiedy spontanicznie powstająca „piosenka chodnikowa” przekształciła się w biznes (powstały wytwórnie płytowe, studia nagraniowe), wymyślono nazwę bardziej nobilitującą, stawiającą tę muzykę powyżej chodnika: disco polo.
 
Jednak disco polo tak naprawdę nikt nie wymyślił. Takie piosenki powstawały zawsze jako coś wstydliwego, gorszego, co nie jest warte nagrywania i lansowania. Wykonawcy uprawiający „piosenkę chodnikową”, brukową, kiczowatą, nie byli dopuszczani do radia, telewizji, wytwórni płytowych. Istnieli poza oficjalnym nurtem, a jednak mieli ogromną rzeszę słuchaczy. Głównie na wsiach i w małych miasteczkach, gdzie nie słucha się muzyki klasycznej, jazzu ani nawet rocka. Ich nagrania wydawane były w latach 70. na płytach pocztówkowych, można je było kupić na bazarach. To właśnie tam i na dancingach królowały piosenki Janusza Laskowskiego („Beata z Albatrosa” i „Żółty jesienny liść”), zespołów Happy End („Jak się masz kochanie”) i Tercetu Egzotycznego (prezentującego spragnionym egzotyki Polakom kiczowatą przeróbkę folkloru latynoamerykańskiego). Ci oraz inni wykonawcy (np. Jacek Lech, małżeństwo Framerów) jeździli z koncertami po małych miasteczkach i wsiach, często jako jedyni przedstawiciele tzw kultury. Nic więc dziwnego, że dla mieszkańców prowincji to właśnie ci piosenkarze byli prawdziwymi artystami. Środowisko małych, prowincjonalnych estrad znakomicie pokazał Feliks Falk w filmie „Wodzirej”: tandetny świat piosenkarzy w błyszczących kostiumach, wodzirejów prowadzących zabawy i organizujących idiotyczne (i niebezpieczne) konkursy (np. wodzirej kręci butelką na sznurku nad głowami uczestników zabawy, kto podejdzie do wodzireja wygrywa szampana). To właśnie stamtąd wywodzi się disco polo.
 
Szybko powstał cały przemysł disco polo, nie ograniczający się tylko do nagrywania i wydawania płyt. Powstawały fan-kluby, produkowano koszulki z nazwami najpopularniejszych zespołów, gadgety. Disco polo wtargnęło do telewizji (Polsat), radia, powstała nawet gazeta w całości poświęcona temu nurtowi oraz festiwal piosenkarski. Bardzo szybko stworzono sieć sal, w których discpolowcy zaczęli występować. Były to najczęściej przerobione (po PGR-ach) wielkie kurniki i stodoły.
 
W 1997 roku niespodziewanie sprzedaż płyt disco polo radykalnie zmalała. Zmniejszyło się także zainteresowanie słuchaczy. Po pierwsze, słuchacze nie kupują już automatycznie wszystkiego, co tylko ma w nazwie disco polo. Osłuchali się w ciągu ostatnich kilku lat i wybierają nagrania najlepszych wykonawców. Po drugie, w polskiej muzyce rozrywkowej w ostatnim czasie powstały profesjonalne zespoły grające piosenki popowe i muzykę dance, które odebrały disco polo część słuchaczy. Między piosenkarzami disco polo zaczęła się ostra konkurencja. Przetrwają i pozostaną najlepsi, reszta wypadnie z rynku i znów zacznie przygrywać na wiejskich zabawach i weselach.
 
Teledysk do piosenki "Ona tańczy dla mnie", wielkiego przeboju zespołu Weekend, został obejrzany przez internautów już ponad 40 milionów razy. Czy nie potrafimy odróżnić obciachu, kiczu i grafomanii od wartościowych produktów kulturalnych? A może przeciwnie - Polacy wiedzą, co naprawdę dobre i właśnie dlatego uwielbiają takie zespoły, jak Weekend? Dlaczego w takim razie media i tzw. elita intelektualna krytykują tego rodzaju muzykę?
 
Jak doszło do tego, że disco polo ponownie króluje na parkietach, w radiu, telewizji i internecie, a nawet w klubach studenckich i innych miejscach, w których wcześniej było to nie do pomyślenia? "W internecie największy idiotyzm może osiągnąć gigantyczny sukces: połowa zajrzy z ciekawości, połowa - dla fanu" - tak popularność "Ona tańczy dla mnie" jak  wyjaśnia Krzysztof Varga, pisarz i felietonista. Varga słusznie zwraca uwagę, że kultura się zdemokratyzowała. Zamiast podziału na kulturę wysoką i niską, dobrą i złą, panuje dzisiaj podział na kulturę dobrze i źle się sprzedającą:
 
"I wartościowa jest ta, która się dobrze sprzedaje. Dzisiaj już nie jest obciachem słuchanie disco polo. Zaproszenie Weekendu na koncert sylwestrowy w Warszawie to przecież też jest dowód nobilitacji tej muzyki przez popkulturowy mainstream. Zespół discopolowy występuje na tej samej scenie co uznawany przez wielu za rockowego poetę Maciej Maleńczuk. Kiedyś te światy były nie do pogodzenia ze sobą!"Pisarz dodaje, że chłopcy z Weekendu mają teraz swoje pięć minut, ale za jakiś czas świat o nich zapomni. Myli się jednak Varga, gdy mówi, że zespół dopiero co wyszedł z "niszy discopolowej". Nikt, kto ma jakiekolwiek pojęcie na temat tej branży, nie powie, że to "nisza"...
 
Można to porównać do danych z Europy gdzie czytelnictwo rośnie wraz z bogaceniem społeczeństwa. W Polsce jest, niestety odwrotnie - od 20 lat społeczeństwo się bogaci, a czytelnictwo wciąż spada. Co to oznacza? "To pokazuje, że nasze aspiracje są zupełnie inne niż u reszty Europejczyków". Za przykład takiego wzorcowego Polaka może posłużyć... Radek Liszewski, lider zespołu Weekend, i jego lekturowe preferencje.
 
Co wybierzemy do słuchania zależy od nas, tylko zastanówcie się czy chcecie krzywdzić tym swoje dzieci, które później będą mieć skrzywiona psychikę i spojrzenie na świat.  Jeśli chcesz się wdać w dyskusje na ten temat-zastanów się jaka jest Twoja wiedza na ten temat! A pisanie, że Ci się podoba-nic dla mnie nie znaczy, bo nie ma racjonalnego wyjaśnienia!
   
HelioOos

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Trans na Badoo

Nadal troluje ludzi na FB i spotkałem już masę lesbijek na bado, bo sobie ustawiłem preferencje wyłączenie na kobiety i tak rozmawiam godzinami... I tak sobie spotkałem transa. Facet, który chce zostać kobietą. Sprawa nie jest prosta, bo płci nie zmienia się z dnia, na dzień. I tak sobie o tym przypadku długo myślałem. Bo sprawa jest dziwna, urodzić się w ciele faceta i starać się być kobietą? Kurwa, ale po co? mam kutasa, to akceptuje to i tyle i skupiam się na życiu, a nie staram się mieć lub nie mieć, coś co nie jest wbudowane na starcie, zresztą po co? W życiu, nie chodzi i to, zeby coś mieć, lub czegoś nie mieć. Tylko, żeby coś zdziałać i nie jest to, płodzenie się. Trans, zdradził mi, ze w ogóle sie nie masturbuje i dwie operacje zmiany płci to 40 tys EURO. Także czuję, że zostanie facetem do końca. A z drugiej strony, czy jeżeli ten ktoś, naprawdę czuje się kobietą, to może jest to ludzka tragedia? No niestety, też chciałbym mieć cycki, ale wolę chodzić po nie do kogoś ;D niż od

10 lat bloga

Minęło już 10 lat, odkąd postanowiłem pisać tego bloga. Co się zmieniło w tym czasie. Skończyłem studia, pracuje, podróżuje. Wszystko się zmieniło od momentu założenia tego bloga. Profil bloga również się zmienił i ja się też trochę zmieniłem. Czy na dobre? czy może na złe? Moim zdaniem: nie można tego ocenić w ten sposób. Z pewnością nabrałem więcej doświadczenia, lepiej analizuje rzeczywistości, ale też łatwiej się wkurwiam błahostkami. W tematach damsko-męskich przerobiłem również wszystko, to co napędzało ten blog w pierwszych latach, z czasem się zmieniło. Bo ile można pisać do kolejnej kobiety, czekając jak sep na jej sferę prywatną. Nie wstydzę się tego, to rzadkie u mężczyzny, ze tylko słowem potrafi przekonać kogoś do pokazania swojej prywatności. Patrząc na to, niezależnie kim byłaby ta osoba. Jedno chcę moim czytelniczkom przekazać, te zdjęcia, filmy z czasem usunąłem. Cenię to, ze mi zaufałyście, ale też ja cenię Waszą prywatność. Pamiętam też moje muzy, nadal do nich wraca