Nie było postów, aż 2 dni! Przepraszam, ale nie mam za co, bo kogo? Mój żywot, to droga do nikąd. Gonię, za kolejną kobietą, gonię za intrygą, gonię za podnietami. Ponieważ, z tego składa się świat, z impulsów, jakie niesie. A my na nie odpowiadamy. Kobiety to mój narkotyk. Nie jedna, to mało. najlepiej gdy jest ich dużo, gdy endomorfiny wesoło podskakują, gdy mam kolejny nabytej w kolekcji. Gdzie to pędzi? Czy chce więcej? Czy mogę tego nie mieć, a przetrwam? Co to wnosi? Tłumacze sobie, ze rozwijam mózg. Ale czy coś to do czegoś wnosi? Czy warto przesypywać ziemię z miejsca na miejsce, bo to jakiś rozwój. Czy to wnosi, gdzieś, coś??? Chciałbym patrzeć na życie, ale nie potrafię. Chce kolorów, szukam ich w sobie, szarość i pustka i robienie miejsca, kobietom, które porzucam, jak zabawki. Te wytrwalsze, zostają. Ponieważ, kręci je zaskoczenie. Czy to moja zmienna osobowosć coś im daje? Czy może, uczą się ode mnie? Każda coś innego dostrzega a ja siebie, teraz liże po dupie. Do tego pos