Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2016

Dorosłość

Kiedy jesteśmy dziećmi, świat zazwyczaj jest prosty. Nic nasz nie obchodzi, w ogóle nie zdajemy sobie sprawy jak działa świat i co czeka na nas za progiem. Dlatego, dzieciństwo jest taką ekscytacją. Ale wszystko ma swoje granice, dzieciństwo ma je dość płynne z młodzieńczością. Kiedy to, burza hormonów i doznań, sprawia, że chcemy odlecieć w zalety dorosłości, bo ramy dzieciństwa są zbyt sztywne. Czy chcielibyśmy tam polecieć, gdybyśmy wiedzieli, że różn-dorosłość, ma też kolce? Niekoniecznie. Wszystko schodzi się do odpowiedzialności, która potrafi przytłoczyć i największych kozaków. Młoda matka, która została powołana z znienacka do rodzicielstwa, musi nagle, przejść w tryb matki, pomimo że często jest mentalnym dzieckiem. A ojciec? też nie ma lekko, wydaje mi się, ze ma gorzej, bo jego hormony w ogóle nie dotykają w ojcostwie. Musi stać się dorosłym, często jest to droga przez błędy, które czasami dotykają i dzieciaka. Dorosłość to, bolesna odpowiedzialność.

Stres

W życiu czeka nas dużo sytuacji, kiedy pot płynie z czoła, albo stoimy a nasze myśli, biegną jak harty szukając rozwiązania. Albo stoimy zamrożeni w czasie, szukając rozwiązania. Tak stres wpływa na nas, zabierając nam tak ważny, sen. Sam często dostaje ataku nerwów, kiedy muszę coś szybko zrobić, np w pracy a wszystko stoi mi na drodze, żeby tego jednak nie dokonać. A my płoniemy w nerwach i stresie, żeby osiągnąć, co chcemy. Ludzie różnie jednak reagują na stres, spotkałem się z sytuacją, gdzie koleżanka podczas przeżywania stresu, przestawała reagować. Po niej wiem, że nie nadaje się do podejmowania szybkich reakcji w sytuacjach silnego stresu. Nic wielkiego, przecież tak wielu ludzie tak ma... Ja natomiast uciekam przed stresem, głównie z tego powodu, że jest to niemiłe uczucie, ale czasami gdy się z nim mierzę, daję z siebie 100% żeby sytuacja stała się normalna. Ale unikam każdego momentu, żeby to nie występowało. A na dziś stary kawałek, który wpadł mi pod rękę, polecam na o

Płomień w niebiosach.

Dziś miałem przyjemność, zobaczyć moją Nemesis , jej urok był na tyle pociągający, ze się zgodziłem, mimo, ze tego nigdy nie chciałem. Wszystko szło, sprawnie. Jej przyjazd do mojego miasta, a późniejsze obcowanie - przyjemność. Rozmowa z nią, była porywająca. Na tyle, że planowałem zaledwie 2h a nim się zorientowałem, wyznaczony czas, przepłyną i oznaczał koniec, widzenia.. Kelner podał ją letnią czekoladę, jak jej stopy, gdy jest jej zimo. Jej włosy i  kurtka zapadły mi w pamięci. Włosy, szczególnie ponieważ jestem fanem, długich jasnych włosów, kurtka moro, tak bardzo, odbiegająca od jej kobiecości. Sama rozmowa w dwóch knajpach, gdzie razem piliśmy czekoladę i rozmawialiśmy na tematy nie do końca, do opisania ;) tematy jakie poruszyliśmy, do teraz siedzą mi w głowie. A mało, co tam jest, w stanie trwać dłużej, niż kilka minut. Oboje czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie, na tyle, że mogę powiedzieć, że rozmawialiśmy jak starzy dobrzy znajomi. Często było dużo śmiechu, czy żartów

Kochanka

Jako człowiek, lubiący kobiety, często jestem przez inny postrzegany, jak człowiek... dupczący i zazwyczaj zajęty kochankami. Nigdy aczkolwiek kochanki nie miałem. Nie zdradzam, bo nie chcę być zdradzany, taka zasada wzajemności w związku. Nalegałem nawet na moją kobietę, żeby odeszła... a ta się trzyma mnie jak rzep psiego ogonu. Ona twierdzi, że mnie kocha... a ja nie mam powodów, żeby jej nie wierzyć. Generalnie ja, jako samiec alfa, nie mogę ustać się przy jenej kobiecie. Siłą rzeczy, ciągnie mnie zapach kobiecych perfum a moje feromony, tłumą u nich wszelkie oznaki rozsądku.  A ja, no przecież... każdą pocieszyć muszę. Ale nie jest tak... zawsze. Czasami mam to w dupie. Od jakiegoś czasu mam tzw tryb łowcy no i czasami wzdycham do dekoltów. Aczkolwiek, wiem... że to tylko moja męska natura, która tak pragnie wszystko mieć. A mózg, trzyma wszystko na wodzy i staram się zapanować nad bykiem w ludzkiej skórze. Tu fajnie byłoby mieć kochankę, ale taka, która zawsze zrozumie... da się

Zaloty

Do mojej kobiety ostatnio załapał zaloty, mój kuzyn.... Kurwa, nie żadnen obcy facet... nie jakiś przypadkowy koleś. A mój starszy kuzyn. A kim jest mój kuzyn? No przeszłość, ma słabą... budowlaniec... pijak-raz na skraju śmierci. Generalnie teraz idzie dobrą stroną! Wmieszał się w związek z kobietą z dwoma bagażami i spłodził z nią 3 bagaż a 4 bagaż już w drodze. Jego żona, jest tak niemiłosiernie odpychająca, że z jednej strony mu się nie dziwię. A z drugiej dziwie... bo gadkę, to zawsze miał. A wrażenie zostawiał, zwykłego chama. No więc podczas posiedzenia u jego ojca... bo przecież on się nie mógł wyprowadzić z domu... bo przecież... no! jak to? tam sam w wielkim świecie? Aczkolwiek, no przejdźmy do rzeczy. Ja podczas dyskusji-rzeczowej z jego ojcem, niczego się nie spodziewałem, że typ jak, ja byłem zajęty rozmową, zacznie się ślinić do mojej kobiety. Na samą myśl, że wszedł na mój teren i łapał moją kobietę za kolano-co ta, go sowiecie zjebała. Mam do niego teraz inny stosunek.

Picie

Picie wódki to nic złego, ale gdy robi się to codzinnei i jest to już nałogiem to już coś innego. Mój wujek ma 10 dzieci, wszystkie te dzieci zostały spłodzone, wyłącznie przez niego i zasadniczo-niczego nie żałuje. No a czego ma żałować? Te same dzieci, są biedne... są wychowywane w domu, gdzie ojciec nie pracuje, ma trochę gospodarstwa i generalnie nie ma na nic. Zostają tylko zasiłki. Więc na co narzekać? No, mamy troche problemów... to niech tato zacznie pić, pić dużoo wódki. Pił tylko przez 20 lat! wszystkiego jego dzieci, pamiętają ojca wiecznie najebanego i wrzeszczącego, kiedy to kładł się do łóżka z siekierą i kazał dzieciom wypierdalać. Bo, przecież picie wódy, usprawiedliwia wszystko. Nawet przypierdolenie w amoku, dzieciakowi czy żonie. Przecież tak fajnie jest, że nie warto cokolwiek mówić nikomu, bo przecież na wsi, to całkiem normalne zjawisko. Wpierdol i do kościoła. Niech klecha będzie zadowolony, bo tak ładnie, wszyscy chodza do kościoła... No przecież, lepiej być nie

Stare i dobre

ps. nie każde Stare jest dobre.

Fioł a koty

Jak żyję, zawsze chciałem mieć kota. Od dziecka, zawsze miałem psa. Niby nic wielkiego, ale ja zawsze chciałem mieć kota. W tych zwierzętach pociąga mnie egoizm? Chyba tak, koty to były zawsze skurwysyny... żarły, srały, miały fajne futro i ogólnie człowiek wydaje się zbędnym dodatkiem, kiedy nie karmi. To w tych zwerzętach było fajne. Kto lubi, kiedy jesteś się olewanym? Kto? no ja? Nie wiem, skąd mój masochizm. Ale raczej gdybym chciał kota, to raczej skurwysyn musiałbym zabiegać o moją uwagę, bo bym go głodem zmusił do uwagi- ahh jak dobrze, że nie planuje mieć kota. Bo bym go zagłodził. A tak nawiasem, wiecie, że cycki i koty to główne paliwo internetu? A tak wracając do sierściuchów. Kiedyś jednego gdzieś tam zabrałem z treningu o czym wspomniałem dawno temu. Kto ciekawy, to poszuka w archiwum ;)

Z racji

...że przyzwyczaiłem was do postu codziennego postu to ujmę to tak.... idę teraz na basen, w sensie, ze byłem wczoraj... padał deszcz, zmokłem ale byłem jedyny na całym basenie! przytyłem jak skurwysyn! ALE pływałem i walczę o siebie, 20-lat młodszego! Jak żyję i myślę, to był złu ruch... nażarty kabanosem, piewem i czekoladą, ledwo ruszałem tymi małymi rączkami. Jak mogłem pójsć takj daleko? Jestem jak gówniarz, który wreszcie może się obiadać... bo może. Gdzie ja zaszedłem? no właśnie? A jaka będzie płęta? Mam to w dupie... zwyczajnie, owszem umrę na coś, ale przejmować się przez całe życie, że tego czy tamtego nie mogę ruszyć... bo będę gruby? Kurwa, nie wiem ile będę żył... w każdym bądź razie, wolę żyć 5 lat krócej, ale bez ograniczeń! Cóż za nieskładny post? Ja tak mam, zaczynam o dupie a kończę na pomidorach. A tu focia, na pocieszenie? Kogo wybierzemy? LINK

Okres

To jeden z tematów, który mnie praktycznie nie dotyka a jednak ma ogromny wpływ na moje życie. Każda z kobiet, jest tym okresem czesto sterowna. Wszystko zależy od cyklu miesiączkowego. Kobieta czesto reaguje różnie, wszystko zależy jaki dzień cyklu aktualnie doświadcza. Mnie to osobiście denerwuje, bo każda moja kobieta miała tak samo. Były dni, że miała ogromną ochotę na seks, a były dni, gdzie trzeba było jej dać tabliczkę czekolady i wsadzić do łóżka. A okres jak to okres, trwa zazwyczaj kila dni. Kobieta czuje się niekomfortowo... nie chce nigdzie wychodzić, najlepiej nie ruszać i co ważne, są wtedy wrażliwe i groźne. A ja co wtedy robię? Staram się nie denerwować i czasami dobieram się do skóry-dosłownie. Ale to wszystko zależy jaka kobieta i czy to lubi. Wszystko się rozbija jaka kobieta. Naprawdę współczuję kobietom, które mają 5 dni okresu. Aczkolwiek, no cóż... kobieta, za to może zostać matką, dla jednych to dar a dla innych przekleństwo.

Czy ja zdradziłam?

Moja znajoma, robi w chuja swego męża, który nic nie wie... a domyśla się, że jest robiony w chuja, ale potęgi dowodu nie ma. Moja znajoma, jest poważnie zaniedbywana i generalnie, ja w jej pusty świat, wlewałem nieco słońca... nie pytajcie, którędy... generalnie, często rozmawialiśmy i było ciekawie. No, bez skojarzeń... ona, jest dość inteligentna i wie, że żartuję teraz! No, wróćmy do sytuacji. Zakochała się, w amancie ze wspólnych imprez... on jest dla niej wybawieniem, dla jej nudnego życia. Dzieci, dom... mąż... mający ją w dupie i jej nudny świat, który wypełnia pomału obcy facet, który teraz jest dla niej nadzieją. A co ona biedna musi teraz zrobić? Musi podjąć decyzję... czy oglądać mecze z mężem, piłkarzem... czy rozłożyć, szeroko... swoje plany życiowe i je zacząć modyfikować, bo przecież, to jest sytuacja bez wyjścia! A owy amant, również... ma nudne małżeństwo i też go ciągnie do skoku w bok. Cóż począć, takie życie! Oboje mają problem, bo oboje nie chcą stagnacji i chcą

Studia

Gdy poszedłem na studia, znów czekała mnie matematyka. Ale już inna... całki, pochodne... Z racji, że moje problemy z podstawami nadal wychodziły i generalnie nowy materiał wymusił na mnie, nadgonienie materiału z podstawówki i szkoły średniej, ledwo zdałem semestr. Ale nauczyłem się tak wielu nowych rzeczy i zacząłem dostrzegać piękno matematyki. Zobaczyłem, że to klucz do innego świata. Do świata tak jasnego i prostego, ze żal było mi to zostawić. Z racji, ze na studiach inż, człowiek musi sobie poradzić nie tylko z analizą matematyczną, ale tez innymi "rodzajami" matematyki a tak naprawdę z innymi zastosowaniami matematyki, ze zaczęło mi się podobać. Ale natłok tego wszystkiego, czego nie wiedziałem, był tak duży, że nie radziłem sobie z nowymi rzeczami. Wiedziałem, skąd te problemy, ale jak to życie... różnie bywało z czasem i tak się skończyło. Natomiast teraz bawię się matematyką, przypomina mi to trochę piaskownicę. Ale coraz bardziej mnie to wciąga. Oglądam sobie różn

Matematyka - średnia

Matematyka to proces, jak już nie potrafisz dobrze ogarniać ułamków, to żaden wzór Ci nie pomoże w niczym, matematyka to proces  i jak coś dawno temu zjebałem-nie nauczyłeś się, to poległeś i chuj, nikt tam się nie przejmował. Jednak, wiarę w siebie przywróciło mi pewne zdarzenie. Z racji, że materiał w szkole jest podzielony na działy. To poznałem logikę, nagle na sprawdzanie, byłem jedną z dwóch osób która dostała 5 ze sprawdzianu(drugą była najlepsza osoba pod względem ocen w szkole) Nagle stałem się jednym z wymiataczy, bo zwyczajnie nie byłem głupi, ale ten dział, nie miał zbytnich korzeni w reszcie zagadnień z matematyki i generalnie, była to nowość. Także, mój umysł sobie świetnie poradził z nową wiedzą i rozbijałem na prawdę skomplikowane zadania, z gwiazdkami. Czyżby cudowne dziecko? Chuj, ten dział uratował mi dupę przed dwójką na koniec roku :D Zakończyłem z 3 :D Uwierzyłem w to, że nie jest tak jak pierdolili nauczyciele.

Matematyka - podstawówka i gimnazjum

Całe życie miałem 2 z matmy, zawsze problemy. Zawsze, groziło nie przejście z klasy do klasy. Zawsze nienawidziłem lekcji matematyki, a dwie godziny pod rząd, to była katastrofa. Nigdy nie chciałem iść do tablicy, a w tle słuchać chichotu klasy, ze czegoś nie potrafię. Mój pierwszy sprawdzian z matematyki był nie zaliczony. Zwyczajnie, powiedziano mi, żeby się nie przejmować... napisać co się umie i wjebali mi JEDYNKĘ. Tak normalnie, bez stresu. To zdarzenie to był swoisty plaskacz w pysk, uświadomił mnie, że będę musiał chować moje osiągnięcia przed rodzicami, a później przed samym sobą. Tak znienawidziłem matematykę.  Lekcje, byłby zawsze prostym schematem, zadanie.... nowa lekcja i niszczenie mózgu. Tak naprawdę przez te setki godzin, nie wyniosłem wiele z lekcji matematyki. Zwyczajnie, miałem tak na ten przedmiot wyjebane... że strach stawał się irracjonalny przy tablicy. Przy zadaniu domowym itd. Także, zawsze było 1 i strach na wywiadówce, że zawsze dostanę wpierdol albo szlaban.

Kraków

Dziś byłem w Krakowie. Nie wiem, czemu ludzie tak lubią te miasto. Ja po wycieczce do tego starego miasta, mam złe wrażenia. Miasto ma pełno turystów, w dodatku... normalnie bym na to nie zwrócił uwagi, gdyby nie fakt. Że jacyś czarni ludzie, darli mordę w biedrze... A dziwić się, dlaczego czarnych nie lubią. Dodatkowo miasto jest brudne, zwyczajnie brudne. Śmieci w zakamarkach ulic, to nic nowego. A po co ja tam pojechałem? Bo tak się rozpisałem, po co się tam znalazłem. Pojechałem do kolegi, który ledwo się tam przeprowadził. Długo się zastanawiałem, czy powinienem pojechać. Ponieważ owy kolega mnie uderzył podczas ostatniej imprezy. Pamiętam dobrze, ten "wypadek" chociaż żałuję, że mu nie oddałem-powinienem. Po wódzie, mu zazwyczaj odpierdala. A teraz mam wyzwanie, przestaje w ogóle pić, nawet piwo. A z tym kolegą oczywiscie nie wypiłem ani kropli wódki. Generalnie zarzekłem się, że do wódy z nim nie siądę-nigdy. Dobre takie wyzwanie, bo przecież... imprezy bez wódki i p

Chlanie wódy a problemy

Jako człowiek oświecony-tak jasne, nie pijam wódki. Ogólnie unikam picia alkoholu. Ponieważ no oczywiście... szkodzi mi. Bycie nawalonym nie sprawia mi przyjemności i nie lubię patrzeć na nawalonych ludzi. Czemu? Ani to nie jest zabawne, ani mądre! Ale podczas picia alkoholu, wynikło kilka wpadek. Np podczas pewnej prezentacji pulpitu pokazałem znajomemu zdjęcia jego dziewczyny, która była nago! Od miesiąca ją urabiałem w przekonaniu, ze posiadam miliony i generalnie dobrze mi się wiedzie. Ta oczywiście uwierzyła, bo to przecież tak powszechne zjawisko w naszym kraju. No! z racji, ze piłem sporo wódki tego dnia a na koniec coś tam chciałem pokazać, on zauważył zdjęcia jej na pulpicie i już się nigdy do mnie ani do niej nie odezwał.... Czy słusznie? Może i tak, kurczę... jaki ze mnie kawał chujka... Ale kolega zasadniczo to źle zrobił, bo znalazł sobie łatwą. A w dodatku mi kiedyś nieco utrudnił życie. A że przyszła okazja na nutkę małego zamieszania, to zwyczajnie to zrobiłem. Ta da...

Dziecko dostało to. Co chciało

Małych rozwydrzonych gówniarzy nie lubię. Jechałem ostatnio autobusem i wlazła do niego mama. Z dzieckiem które nadawało się do utylizacji. To nie był jakiś mały dzieciak. A zwykły 12 letni gówniarz, dla mnie to taki wiek, gdzie ojciec powinien trochę dzieciaka trzymać w ryzach. Ten gówniarz potrafił rzucać chamskie odpowiedzi nawet do jego głupiej matki. Babcie, oczywiście postękiwały o wychowaniu. A dzieciak, wszystko miał w dupie. Całą sytuację długo oglądałem. Aż wymyśliłem sposób, jak gówniarzowi dać popalić. Przywiązałem jego plecak, tak kurwa... a później tak zacisłem, że prościej było szelkę odciąć. Mama wysła wnet, bo dzieciak jechał do babci na kolejnym przystanku. A jak mu to przywiązałem, to pojechał 4 przystanki dalej, aż kierowca mu to rozwiązał. Płaczu i szlochów było sporo. Ale przynajmniej było wesoło.

Odporność przed seks pokazem

Ostatnio moja muza mnie zaskoczyła. Muza, zrobiła mi pokaż na żywo. Ciekawego czego? Atutów. Atutów rzecz jasna, fizycznych. Ciężko było później, dziwnie i zastanawiałem się, czy zdradziłem? Długo nad tym myślałem, ale wychodzi na to, ze nie. To było jak oglądanie porno, tyle... że specjalnie dla mnie. Generalnie rzecz biorąc... moja muza, namawiała mnie, do przekroczenia granicy i po mojej stronie. Ale sie nie dałem, z czego jestem dumny. Jedno wiem, mam zasady i postępuję według nich. Nawet nie wiecie jak ciężko się ogląda taki pokaz i się go interpretuje moralnie, bo pachnie to zdradą. Wiem, że nie zdradziłem z prostego powodu, gdyby to mnie kręciło, to wiecie... coś bym z tym zrobił. Ale nie zrobię nic, co innego jest patrzeć a co innego próbować. Muszę być silny!

Czemu nauka matematyki jest tak ważna?

Dzisiejszy świat to świat tak bardzo skomplikowany i zawiły, że wielu kształci się tylko w 1 dziedzinie, by tam coś w ogóle osiągnąć. Dzisiejsza technika ma coś uniwersalnego, ma uniwersalny język, jakim jest język matematyki. Pozwala on wejść człowiekowi w świat pewnych rozwiązań, nie musząc się wcale,kij wie jak kształcić. Ale, żeby wejść w ten świat, trzeba matematykę na jakimś poziomie znać. W moim przypadku, proces wpajania matematyki... nie poszedł dobrze, poszedł wręcz tragicznie, ogólnie tyczyło się to wszystkich przedmiotów. Zwyczajnie, wychowywałem się w tak patologicznej szkole, że naprawdę... jedyne co mnie po niej czekało, to zawodówka. Lecz ja się z łatką nieudacznika nie chciałem pogodzić i jako jeden z niewielu, bo było nas 4, z 25 ukończyłem studia. Ba, nawet 2 kierunki! Czy to świadczy o złym poziome moim czy uczelni? Wątpię, długo pracowałem na to, żeby być tam gdzie teraz jestem. A co do moich nauczycieli, byli beznadziejni... nigdy, nie powinni uczyć w szkole. A &q

A bo mi się podoba

Ciekawy i wesoły wystep z ciekawym finałem.

Ja i wena

Generalnie, gdy wszystko toczy się normalnie, nic się nie dzieje... gdy jest stabilizacja. Ja zwyczajnie więdnę. Nic we mnie nie trzeszczy, nic nie piszczy. Co się ze mną dzieje? Generalnie wszelkiego typu weny, min do pisania postów biorą się z jednego źródła. Z mojego mózgu, gdy tam jest stabilnie - pisze nudne posty. Aczkolwiek gdy w moim życiu coś się dzieje, zaczynam żyć! Pisać wiersze, czy opowiadania. Co więc zrobić? Najprościej w moim wypadku jest wpaść w alkoholizm, bo to mi zostało. Prób samobójczych nie podejmę, wolę żyć. A zostaje mi jeszcze, rozejście z obecną kobietą. Dziś oglądałem wywiad z pewną piosenkarką i ona prawdę mówiła. Artysta, jak nie ma po kopanego życia, to nie tworzy fajnych treści. A jak mam tak samo. Były jakieś rozejścia, miłości... było pisanie. Teraz? teraz nie ma nic, została cisza. Nawet po długości postów się odbiło! Piszę, je krótsze. Ostatnio moja muza mnie ratuje i dostarcza tematy. A ja coś tam skrobie.

Mediamarkt

Dziś zostałem źle potraktowany przez ochroniarza, tej sieciowki. Gdy wchodziłem do sklepu, ochroniarz kazał mi włożyć plecak do szafki z zakupami. Zdziwiony, bo nigdy mnie nikt mi tego nie kazał robić, zdjąłem posłusznie. Ale przy zdejmowaniu plecaka... doszedłem do wniosku, ze to nie jest warte wejścia tam. Ale Pan ochroniarz sam mi dał 2zł, żeby tylko użył szafki. Wszedłem na sklep, porozglądałem się i zobaczyłem pewnego Pana, który łaził z plecakiem. No kurwa... podwójne standardy. Z miejsca, popierdoliłem oglądanie sklepu i wyszedłem. Zapytałem ochroniarza, co jest na rzeczy, ze owy Pan, chodzi z plecakiem. A ten stwierdził, ze się tamten prześlizgnął.... no kurwa... i jeszcze wypalił, że przecież wcale nie musiałem tego robić. Kurwa nauka na przyszłość, po pierwsze! nigdy tam nie pójdę. Po drugie, zrobię im reklamę na fejsie, tam nieco hejtu trafi. A jak kolejnym razem, ktoś mi coś każe, to niech dzwoni na policję.

Jesień

I znów to co było rok temu, w ogóle czemu pogoda musi się tak samo toczyć? Znów wieje, jest deszczowo no i generalnie wybijają się z pośród społeczeństwa wisielczy wszelakiego typu. Czy jesień musi być kolorowa? Zazwyczaj to nie jest, teraz mamy porę deszczową. Kapie z nieba, jest zimno i ogonie człowiek ma ochotę spieprzać do mieszkania tak szybko jak je opóścił. Aczkolwiek no cóż, taki mamy klimat. Ostatnio zapytano mnie, czy ja lubię siebie? Akurat ta jesień świetnie się wpasuje w to co teraz napiszę. Lubię siebie jak tą jesień, zwyczajnie.  Nie wali słońcem, nie pocę się nadmiernie. Jest dobrze, ja lubię ta szarówkę i mój mózg taki jest. A lubię go za to jaki jest, pomimo wad jakie posiadam-egocentryzm. To przecież ciągle jestem sobą. Prowadzę  nawet o sobie wpisy, niby nic nadzwyczajnego. Kto mnie nie zna, pewnie myśli, że jestem wyznawcą samego siebie. Aczkolwiek tak w zupełności jest. A później wyznaje kobiety. A może kobiety są głównym nurtem? Co z ta jesienią, ona coś zawsze

Zaczekam, może się da... zbałamucić.

Nie wiem, czemu faceci tak pragną wymarzonej dupy. Że tkwią w friendozne lata! Znam przypadek kolesia, który zakochał się w pannie i tkwi przy niej już kilka lat. A ta w między czasie, doczekała się dzidziusia... bo ojciec zmądrzał po wyjęciu, wiadomego narzędzia. No i co dalej? Ta jego miłość, ma go w dupie. Bo w sumie, jest sama, może przyjmować co i kogo chce a on cierpliwie czeka, aż ona pokornie opuści majtki. No przesadzam... wiem, wiem... miłość ma bardziej głębokie znaczenie, niż można przypuszczać! No, dziwie się owemu panu, bo ja bym matki z dzieckiem nigdy nie wziął. Z prostych powodów. Po pierwsze, nie moje dziecko. Po drugie, to dziecko ma już ojca. Po trzecie, matka się pomyliła w wyborze, niech cierpi. A idąc do sedna. owy pan, nie ma do siebie szacunku oddając swój czas innej, bez pokrycia. A po rozmowie z nim, wyszło tylko na to, że on ma ciągle nadzieję. Nadzieję, na piękne czasy... gdzie ona mu.. oddaje, nie tylko prawo do zabawy z dzieckiem ale i siebie. Smutnie si

Głupi kuzyn

W rodzinie mam, piękna sytuację. Kuzyn swego czasu, zapłodnił kobietę. Efektem było dziecko, dziecko bardzo inteligentne. W stosunku nawet do mnie! Ale wróćmy do sprawy, jego kobieta zaczęła pić i ćpać. Grubo jedzie z koksem podobno, aż do tego stopnia, ze nie ma ani pracy. Ani nawet grosza przy dupie, przez używki. Kuzyn jest jakimś bossem finansowym ale stara się jak może, by dzieciak miał dobrze. Z ojca strony to potężne doświadczenie. A matka, matka ciągle wsadza patyk w mrowisko. Prowadząc oskarżenia, ze ojciec molestuje dziecko itp. Generalnie rzecz biorąc, co powinien zrobić, jego ojciec? Po pierwsze, pozbyć się matki nakazem sądowym, żeby mieć ją z głowy na lata. Po drugie, znaleźć dobrą pracę i uniezależnić się i kupić mieszkanie, bo mieszka z rodzicami. A rodzice są kapryśni na dodatek! Jeszcze w to wszystko wkładają pieniądze, bo przecież dziadkowie. A sam ojciec, no tyra jak może, bo przecież musi. Pytanie, czy tak mogło się nie stać? A no mogło, wystarczyło nie zalać przyp

Co jeszcze ciekawego powiesz?

Tak zadanego pytania nigdy nie potrafiłem zrozumieć, aczkolwiek spróbuję wykazać się ambicją i wytłumaczyć, czemu tego chujowego pytania nigdy a to przenigdy nie używać. Samo pytanie sugeruje odpowiedź, że w odpowiedzi na pytanie, powinno być coś ciekawego. Bo pytający się tego spodziewa. Ale, skąd kurwa??!! skąd ja mam wiedzieć, co jest ciekawe? Czy ja jestem w Twoim mózgu, zeby znać odpowiedź? Może wiodę nieciekawe życie, na tyle, że nie mam ochoty go interpretować, co może być ciekawe. Generalnie nigdy nie zadawajcie tego typu pytań. Może dla przykładu: Hej co powiesz nudnego? Hej co powiesz ciekawego? Hej co powiesz chujowego? I tak kończy się przepiękna opowieść o pytaniach

Seks

Temat, jaki dawno temu miał się pojawić na blogu. Ale nigdy go nie ruszałem, bo mnie zawsze szczypał w oczy. Ogólnie w obecnej rzeczywistości tym tematem jesteśmy wręcz obrzucani. Z prostego powodu, jest to pierwotne, jak jedzenie i sranie. Natomiast z tych dwóch oczywistości, tylko seks jest najprzyjemniejszy, dlatego twórcy wszelakiej materii na świecie, odnoszą się do niego bardzo często. A co z seksem u mnie? Ja jestem w tym temacie mega kapryśny, czasami mam ochotę a czasami jej nie mam, jak nie mężczyzna w tej materii bliżej mi do kobiety. Czasami mam, tak... że kobieta musi ratować się ucieczką, jak złapię "smaki", A czasami jest tak, ze ja odmawiam... by być bardziej uduchowionym. Generalnie to  tworzy ciekawą sytuację... Jak, mi kobieta robi focha i nie chce uprawiać ze mną seksu, godzę się na to godzę i wytrącam jej ostateczną broń i zasadniczo kobieta z takim mężczyzną jak ja ma ciężko. Bo nie może mnie szantażować łóżkiem. A zdarzało się, że ja kobiecie musiałem

Dominacja

Kobiet na świecie są miliony. Jednak wszystkie je wiąże kilka ciekawych cech. Jedną z nich jest pociąg do bycia zdominowaną. Czy ja jestem w stanie sprostać wymaganiu i zdominować kobietę??? Jasne, ze tak! Więc co trzeba zrobić, zeby kobietę sobie podporządkować. Trzeba mieć wpierw mózg, który posiada informacje, jak tego dokonać. Zdradzę wam sekret dominacji. My mężczyźni mamy kila dróg do osiągnięcia tego. Pierwszą droga jest dominacja fizyczna, ogólnie odpada w życiu ale w czasie seksu, czasami opłaca się jej użyć, Część kobiet, wręcz na to czeka w określonych sytuacjach. Więc warto złapać za te włosy, przycisnąć i.... aż się zapędziłem :D generalnie, sprawić by drugi raz nie narzekała :D Kolejnym sposobem dominacji jest dominacja ekonomiczna. Tą można dość łatwo wyzwolić przez pozbycie się pieniędzy. Uzależnić kobietę można prosto, wystarczy kupować jej co chce a najlepiej pozbawić ją pracy i utyć, Ostatnim elementem dominacji, który ja stosuję jest dominacja charakterem. Zaws

Zdrada

Generalnie w tej tematyce nie mam wiele doświadczenia. Ale jak to wszyscy, nie znam się to się wypowiem.... (cisza) (cisza) (cisza) (cisza) (cisza) (cisza) (cisza) (cisza) (cisza) (cisza) (cisza) Ale mnie to męczyło :D Generalnie lepiej posłuchajmy dziś muzyki "klasycznej"

Zazdrość o mnie

Naturalną cechą człowieka jest chęć posiadania. Zacznijmy od tych pierwotnych przykładów. Jako dzieci chcemy mieć jakąś zabawkę, więc drzemy mordę do rodziców o nią. Czasem ją dostajemy, a czasem nie... Później dalej w życie... chcemy mieć kogoś na własność. Włącza się nam chęć posiadania kogoś na własność i robimy wojny gdy tego nie dostajemy. Ciągle jest to związane z chęcią posiadania a do zazdrości jeszcze wchodzi, lęk przed utratą. A tak naprawdę we wszystko miesza się nasze ego i dodatkowo nakazuje nam być tym jedynym, co jest naturalnym zjawiskiem. W moim życiu przewinęło się dużo kobiet. Na tyle dużo, że część chodzi za mną nadal. Niby nic wielkiego dla kogoś, kto nie ma z tym problemu. Ale cała rzesza prawiczków ma mnie za herosa. Nic wielkiego... ale w przypadku kobiet, zdarza się też takie uczucie jak zazdrość o mnie. Każda z moich muz wie, że ja ciągle gryzę i podgryzam wszystko do o koła i zaczyna się jazda, że ja zadaję się z innymi kobietami. Ja się co prawda nie dziw

Impreza integracyjna

Tak, udałem się na to koszmarne zdarzenie. Co tam zaobserwowałem?  Tłum obcych mi ludzi, których widziałem czasami, ale nie chciałbym dotykać przez podanie dłoni itd. Usiadłem z moim przy stoliku i gadamy o czym? tak,,,, kurwa o pracy, bo temat jest wart tego... Tak bardzo chciałem uciec z tej imprezy jak nigdy, gdyby nie jedno zdarzenie. Gdyby nie jedna Pani... kręciła się za mną, aż w końcu przyszła do mnie do stolika, bo siedziałem sam z telefonem. Zaczęła pytać, kim jestem... czym się zajmuję i ta cała litania, poprawności. Niby nic, ale jako kobieta wydała mi się ładna, ale nie na tyle, żeby ucinać sobie rozmowy ze zwierzaniami. Bo z czego się zwierzać? Że mam w dupie ludzi na imprezie. Przyszedłem tam z innego powodu... No, a wracają co kobiety, szwendała się za mną, gdzie zostawałem sam. to się pojawiła... no, obrączki nie zauwazyłem na palcu, więc pewnie szykuje się stalking w pracy.