Początek lutego i koniec stycznia, to zazwyczaj dni samobójców... Przypomniała mi to, karetka mijająca mnie, jak wracałem z kościoła.
Samobójstwo.. mroczny wyczyn. Czasem przeraża, a czasem przerywa denną ponurą rzeczywistość.
Wierzymy w życie po śmierci. Że ponoć Bóg tam na nas czeka z otwartymi ramionami. A co jeżeli, nic nie ma? Może jesteśmy tylko przypadkiem? Który sobie wpaja wyjątkowość swojego istnienia?
Tak czy owak, mamy te marne życie. Starajmy się wykorzystać je na 100% Bo jeżeli po śmierci nic nie ma... to wszystko się kończy. Nawet nasze myśli się wtedy zatrzymują. Iskra naszego istnienia gaśnie na zawsze.
Moim marzeniem było od zawsze, zapisanie się w historii. Z chlubą lub bez niej. Nie chcę, być zapomniany. Chcę, żeby ktoś wspomniał mnie i moje życie z podziwem.
Ale, co ci z tego!!! buchnie śmiechem pesymista.
Nic. To daje mi, motywacje do działania, że moje życie nie było bez znaczenia. Że coś zostanie po mnie.
Zazdroszczę wszelkiej ilości królom, którzy wpisali się w historię, samym istnieniem. Że się ich wspomina, ahh a Ci którzy mieli talent do panowania. Są czczeni przez pokolenia.
A na ten dzień, daję wam coś co może.. wam rozjaśni ponure miny po przeczytaniu mojego posta :D
Komentarze
Prześlij komentarz