Grzebiąc w kieszeni, wynurzyłem w dłoni dwie pary, 50gr. Niby nic, ale właśnie te drobinki będą służyć jako element przetargowy w rozmowie z kierowcą.
W oddali widać było cienką czarną postać, z sekundy na sekundę zmieniała kolory na jaśniejsze jak i zwiększała swą wielkość. I ta postać, za chwileczkę była już niedaleko mnie, po drugiej stronie ulicy.
Co jakiś czas zasłaniały mi ją jadące auta. Ona stałą niewzruszona.
Stópki ułożone na wprost. Opinające nogi niebieskie jeansy, jakiś biały kożuszek na korpusie. No i blond włosy rozpuszczone, czyli te które uwielbiam. Ładna była, powabna.. taka niczego sobie.
Przeskakując z nogi na nogę, czasem patrząc na zegarek pozbywałem się czasu.
Otworzyłem drzwi, pięknej pani. Owszem a owszem, skorzystała. Szkoda, tylko że dziękuję zapomniała. Ale co tam...
Kupując bilet wydusiłem z siebie formułkę:
Proszę.... reszty pisać nie muszę...
No i tak się złożyło, że byłem zmuszony usiąść po drugiej stronie siedzenia. Czasem przyglądałem się jeszcze tej pani. Siedziała twardo. Jak pomnik.
Zero oznak życia, wpatrzona w szybkę. Za którą rozmywał się świat.
Teraz poruszyła się jej cienka rączka, uniosła się do ust.
I było słychać zgrzyt paznokcia do końca trasy.
Smacznego...
Zamroczony wiosną i....
Stojąc na przystanku, obserwowałem piękny świat skąpany w promieniach słonecznych. Ten świat jeszcze nie w pełni widoczny, wygrzebał się spod białych czap, które go przykrywały.W oddali widać było cienką czarną postać, z sekundy na sekundę zmieniała kolory na jaśniejsze jak i zwiększała swą wielkość. I ta postać, za chwileczkę była już niedaleko mnie, po drugiej stronie ulicy.
Co jakiś czas zasłaniały mi ją jadące auta. Ona stałą niewzruszona.
Stópki ułożone na wprost. Opinające nogi niebieskie jeansy, jakiś biały kożuszek na korpusie. No i blond włosy rozpuszczone, czyli te które uwielbiam. Ładna była, powabna.. taka niczego sobie.
Przeskakując z nogi na nogę, czasem patrząc na zegarek pozbywałem się czasu.
Oddaj mi chwilę!
Jedzie, biała śmierć.... Za chwilkę podjechała.Otworzyłem drzwi, pięknej pani. Owszem a owszem, skorzystała. Szkoda, tylko że dziękuję zapomniała. Ale co tam...
Kupując bilet wydusiłem z siebie formułkę:
Proszę.... reszty pisać nie muszę...
No i tak się złożyło, że byłem zmuszony usiąść po drugiej stronie siedzenia. Czasem przyglądałem się jeszcze tej pani. Siedziała twardo. Jak pomnik.
Zero oznak życia, wpatrzona w szybkę. Za którą rozmywał się świat.
Teraz poruszyła się jej cienka rączka, uniosła się do ust.
I było słychać zgrzyt paznokcia do końca trasy.
Smacznego...
Wszystkiego najlepszego z okazji zbliżających się urodzin, za cztery dni chyba... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuń