Może wielu to zdziwi, ale nie zawsze mi się wszędzie udaje. Serio ja nie jestem jak kopaczka do ziemniaków. Nie wszędzie odnoszę sukcesy. To jest też fenomen, że nadal mam ochotę bawić się w to.
Nie uznaję tego za coś złego. Jestem świadomy, że nie zawsze można każdą dziewczynę wyprowadzić w pole. Jedyną rzeczą, która mi trwale ciągle krzyżuje szyki to poczta pantoflowa. Ciężko jest przed nią uciec, więc na FB zawsze staram się sprawdzać kto kogo ma w znajomych... sprawdzam, czy między nimi występuje jakaś relacja. Bo ludzie sami takie rzeczy ujawniają.
Wiadomo że nie pcham się gdzieś, gdzie mnie znają. Bo opinia idzie niestety czasem za mną. Wybuchają co jakiś czas dyskusje wśród moich znajomych, że mimo posiadania dziewczyny źle się prowadzę. Że coś tam robię z innymi dziewczynami. Ale oni nie wiedzą co, i dowodów nie mają... bo przecież rozmowa to nic złego. Ale dobrze, że w dzisiejszym anonimowym internecie takich przypadków mam niezwykle mało. Bo zanim kobieta zorientuje się z kim ma do czynienia, już zaprzecza rzeczywistości i mnie postrzega jako osobę o nieskazitelnej czystości. W czym ma dużo racji, bo nie uprawiam seksu na prawo i lewo. Ja kradnę coś innego, cenniejszego: wasze uczucia. Wasze słabości... i przemieniam wasz świat w świat tęsknot. Tęsknot za mną... a bwyało, ze było odwrotnie. Nie zawsze twoje jest na wierzchu.
Komentarze
Prześlij komentarz