Przejdź do głównej zawartości

Targan-Blade żniwa

Okruszki

Obolałe oczy i powieki były zakryte.
Ciało obolałe leżało od kilku dni. Przez brudne szyby słońce spadało na podłogę, przemierzając kolejne odległości odmierzone w okruszkach chleba. Leżał już tam długo, wystarczająco długo żeby mu przeszło. Ktoś wszedł do pomieszczenia. Rozsiadł się na fotelu obok. Trzymając w dłoni lampkę wina, ruszał nią mimowolnie mieszając wino.
Patrzył na niego przez chwilę, po czym wypił trochę wina. Założył nogę na nogę i czekał dalej.
Do pomieszczenia weszła następna osoba. Popatrzyła na ciało leżące na kocu.
Jego twarz była blada, nienadszarpnięta. Reszta okryta w łachmany, które było czuć na odległość.
-weź go ubierz w coś innego, a te szmaty spal.
-po co? dużo mu nie zostało, wczoraj miał drgawki a dziś nawet się nie rusza
-rusz dupe i nie gadaj

Zawartość lampki znikła w jego ustach. Powziął się do pracy... długo nie trwała. Postać leżała już naga. Strzępy ubrania zwiną w kulkę i położył w kominku. Po chwili zapalił. Po zapaleniu nadal wrócił do postaci.
Drugi siedział i się przyglądał. Naga brudna postać była punktem centralnym. Czasem zginana, przewracana aż do czasu, kiedy już nie była naga. Nadal wolno oddychała, wydawała się syczeć.
-wygląda, że to na tyle, wlać coś w niego?
-wina mu wlej
postać podniosła mu głowę, wlewając z kubka trochę wina, aż ta zaczęła się krztusić..
-o zyje jeszcze... widzisz! nie na darmo kazałem ci go przebrać
-no tak... ale czy to dobrze?
-pewnie durniu, że dobrze powie nam gdzie to jest
-a jak nie poda?
-poda poda, przecież uratowaliśmy mu dupe


Dwie postacie wyszły z pomieszczenia zostawiając ciało na podłodze.


Ceglana cisza.


-Szybciej złaź
-czekaj, bo ślisko
-musimy go zabrać zanim on wróci
-a jak nas przyłapie?
-mamy noże, uderzymy z ukrycia

Schody były pokryte błotem. Zwyczajnie wszystko się pod nimi kleiło. Schodziło ich dwóch do tunelu. Oboje mieli gęsią skórkę na myśl, co się z nim stało. Musieli się zwijać. Gospodarz wyszedł, bo widzieli jak opuszczał swoją norę, która oni teraz plądrowali. Zniknęli w ciemnościach z pochodniami. Zawładnęła nimi cisza. Przerywana trzeszczącymi kamieniami i resztkami cegieł.
-jak długo jeszcze?
-nie wiem... zamknij się i chodź
W tym momencie wyższy z nich odwrócił się do tyłu, pochodnia oświetlała tylko ceglany sufit i ceglane ściany. A na wprost panowały ciemności.
Tunel był wąski, czas płynął tam jakby wolniej. W oddali po minięciu 2 zakrętów zobaczyli drzwi przez, które szparami uciekało światło.
-to tam, znaleźliśmy go
Drzwi zastali niezamknięte na klucz, po otworzeniu ujrzeli człowieka ze związanymi nogami i rękami. Siedział nagi na krześle. Na głowie miał jakiś worek, musiał być nieprzytomny. Nie zareagował żadnym dźwiękiem na otwierające się drzwi. Ciało miał w siniakach, niektóre miały czarny kolor. Pomieszczenie tylko oświetlał kominek, w którym ogień grasował na świeżo podłożonym drewnie przez właściciela. A na kominku stał dzbanek wina, już do połowy wypity. W pokoju na przeciw ofiary było jeszcze jedno krzesło. A na boku leżała sterta nagich ciał. Wszystkie były sine. Odniosły śmierć w wyniku licznych uderzeń. Te ciała przybyszów bardzo przeraziły, na co niższy pogonił kompana.
-szybko, zabieraj go.
Wyższy zabrał ciało na ramię. Natychmiast ruszyli w stronę wyjścia. Wiedzieli, że właściciel na długo nie wyszedł i może w każdej chwili wrócić. Wracali o jednej pochodni. Mniejszy z przodu oświetlał drogę, większy z trudem niósł ciało. Tunel wcale się nie kończył, ciągnął się. Ale po kilku minutach ujrzeli wyczekiwane światło. Więc przyśpieszyli. Niższy nieznacznie zwiększył dystans między wyższym, zabierając mu tym samym oświetlenie drogi. 
Wyższy się potknął. Upadł na ziemię, a wraz z nim ciało. Ciało dostało drgawek. Musiało uderzyć głową o nierówną posadzkę. Wyższy przeklinając, podniósł się i znów zarzucił ciało na ramię, które teraz opętały drgawki. Niższy uważnie teraz ostrzegał przed każdą nierówną nawierzchnią.
Wszyli z tunelu i udali się do pobliskiego lasu. Z dala od nory gospodarza.




Wilgotny żar.


W pomieszczeniu nie szło wytrzymać, zwłoki ulegały wolnemu rozkładowi. Uwalniając odór do wilgotnego powietrza. A tym powietrzem musiały się zadowolić płuca ostatniego żyjącego. On siedział na krześle, ręce miał związane od tyłu. Stopy złączone przez sznur. Na głowie miał worek a w nim panowała tylko ciemność. A w pomieszczeniu panował jedynie półmrok. Mimo to, przeczuwał kto nadchodzi...
Gdy był jeszcze pod wpływem jakiegoś środku usypiającego, słyszał przez sen jęki i krzyki jakiś ludzi. Nie wiedział kto to, do dopóki nie poczuł zimnej dłoni która upadła na jego stopę. To go obudziło z ciężkiego letargu. Wiedział chwilę potem, pod wpływem dotyku, że to kogoś ręka. Zimno nie było mu obce. Był cały nagi, trząsł się teraz z zimna. Jednak nie to było najgorsze. Tylko to co leżało obok. Strach przed swoim końcem był nierozerwalnie związany z każdym uderzeniem serca.
Drzwi się nagle otworzyły. Do środka weszła duża barczysta postać. Usiadła na przeciw żyjącego. Krzesło tylko zaskrzypiało na znak, że to początek jego końca.
-kto was wynajął?
-nie wiem o czym mówisz, kim jesteś?

-kto was wynajął
?
-wypuść mnie, ja nic nie zrobiłem

Kat wstał, krzesło dało temu wyraz. Wziął pałkę do ręki, zawieszoną przy drzwiach. Podszedł do kominka i rzucił 2 polana, bo przygasał ogień. Teraz wymierzył dwa silne ciosy w kark ofiary.
Ten zawył ostro bólu. Pod siłą ciosów o mało, nie spadł z krzesła.
-kto was wynajął?
Ofiara resztkami sił zaczerpnęła tchu, co uwydatniło się na worku, który zrobił się na ustach wklęsły.
-ja o niczym nie wiem, dlaczego mnie bijesz? przecież ci nic nie zrobiłem
Silny cios wylądował  pomiędzy nogami ofiary, ta zareagowała dzikim skowytem. 
-kto was wynajął?
-błagam cie przestań, ja nic nie wiem!

Ofiara kuliła się, aby nie dostać drugi raz, gdzie wcześniej... ból jeszcze trwał w jej ciele. Bijący wiedział, że prosto nie będzie. Zaczął na dobre katusze swojej ofiary. Nie pytając jej o nic. Za dużo razy powtarzał pytanie. I nie dostał żadnej odpowiedzi. Z doświadczenia wiedział, że dopiero po długiej męce ludzie podają odpowiedzi. Ofiara po kilku uderzeniach zachrypła. Ale mimo to, krzyczała... z nadzieją na wolność i koniec katuszy. Niestety nie było możliwości zmiany sytuacji. Kat nagle przestał. Zaschło mu w gardle. Sięgnął po dzbanek z winem stojący na kominku. Wypił kilka łyków i podłożył do kominka. Tortury, które nadal kontynuował doprowadziły do omdlenia. Kat musiał ofiarę czymś ocucić by kontynułować. A woda była do tego najlepsza. Więc zabrał wiadro i wyszedł po nią. Opuścił swoją norę.
A do nory szykowało się dwóch kompanów z zamiarem odbicia ofiary.



Milczący las

Wierzchowiec w ciemności pędził przed siebie. Na nim siedziała postać w czarnej pelerynie, przemokniętej od deszczu, który spadł przed chwilą.
Tupot koni rozchodził się miedzy drzewami. Mrok panował na drodze uniemożliwiając jeźdzcowi sprawną orientacje w terenie. Wiedział, że ma skręcić na prawo na drugim rozwidleniu. Granica była już blisko, zostało mu około 30 min drogi.

3 godziny wcześniej.
Gospodarz właśnie siedział na krześle przed swoja ofiarą. Ta kończyła właśnie swój żywot. Trucizna już krążyła w jej żyłach. Od kilku minut powodując halucynacje.Nagle w tunelu odezwały się kroki. Kat podniósł miecz oparty o ścianę i czekał z zamiarem zamachu na gościa.
Drzwi otworzyły się nadzwyczaj wolno. Tak jakby przeczuwały czyhające powitanie. Gospodarz opuścił miecz na widok gościa a był nim oficer tajnej policji Króla.
-czego tu szukasz? odezwał się gospodarz.
-Targan, po buncie w stolicy był zamach na Króla w jego sypialni. Złapaliśmy 3 zamachowców. A 4 będzie próbował uciec przez granice w lasach Gydlat. Masz nakaz złapania go.
-dlaczego przychodzisz z tym do mnie? Masz przecież zastępy ludzi od tego.
-tak, ale żaden nie zna lasów lepiej od ciebie, poza tym masz dług u Króla

Targan odwrócił się i popatrzył na już zmarłą ofiarę. Po jej klatce piersiowej płynął mały strumyk krwi.
-Targan, to rozkaz! wyruszaj natychmiast. Weź mojego konia.
-ehh ile jeszcze będzie tego długu...
Targan zabrał miecz oraz linę i  wyruszył na zewnątrz. Za nim z tyłu w tunelu szedł oficer. Który był jeszcze zdegustowany widokiem ciał leżących na podłodze.

Targan wyruszył na północ, droga była krótka. Znał dobrze lasy Gydlat, bo w młodości spędził tam dzieciństwo. A do granicy była jedna droga, która nie była obstawiona przez policje króla, zresztą nikt o niej prawie nie wiedział. Tam zamierzał czekać na swoją ofiarę.
Dotarł tam szybko. Granica przecież nie była daleko.Zatrzymał się przy wylocie z lasu/
Rozciągnął linę od drzewa do drzewa a później kucnął za drzewem i czekał. Wiatr szumiał między koronami drzew do czasu gdy... Targan usłyszał tupot koni w oddali. Zbliżały się z każdą sekundą. Po chwili było tylko słychać jak ciało spada z konia. Koń pogalopował dalej i po chwili zatrzymał się. Lina zrobiła swoja robotę. Jeździec teraz leżał na ziemi.
Targan podszedł do ofiary. Była nieprzytomna, więc związał ją i przyprowadził konia. Wrzucił ją na konia i odjechał w kierunku swojej kryjówki pod osłoną nocy.



Cichy dług

Targan siedział przy wejściu do swojego tunelu. Na małym klocku drewna. Do o koła był tylko las, który teraz dawał mu cień przed słońcem. Do jego nory prowadziła jedynie zarośnięta droga która wychodziła z lasu. Targan rozmyślał teraz o słowach babki, która mówiła. Że w stolicy lud wystąpił przeciw królowi i dużo ludzi zostało aresztowanych.  Wiedział, że prawdopodobnie będzie miał robotę z tym związaną. Był przecież winien Królowi dług. Za uratowanie życia.
Jego rozmyślania przerwały odgłosy w lesie. Wiedział, że ktoś się zbliżał. Po chwili na drodze pojawił się  Margos na koniu, był oficerem tajnej policji. Ubrany służbowo. A za nim wyjechał na plac przed tunelem wóz z woźnicą wraz z kilkoma nieprzytomnymi mężczyznami na wozie.
-kogo ty mi znów przywiozłeś?
-to są ludzie, którzy przyznali się do podjudzania tłumu przeciw Królowi, masz ich wszystkich zabić a ciał się pozbyć.
-aż pięcioro?? przecież nie będzie miejsca pod gasytem
-to zakop go pod jakimś innym drzewem
-nie zakopie pod innym, bo zostaną kości a jedynie gasyt nie zostawia nic po zwłokach
-to wymyśl coś, ciał ma nie być.
Margos zsiadł z konia. I kazał woźnicy pomóc przy wnoszeniu zwłok do tunelu. Zeszło im może z 30min zanim wszystkich wnieśli do środka.  
Po skończonej robocie, gdy już weszli z ciemnicy Targana. Margos rozkazał woźnicy ustawienie wozu do wyjazdu a sam podszedł do Targana:
-Król jest ci wdzięczny za wykonywanie swojej pracy
-wiesz doskonale, że mam dług i przestań mi wciskać te bzdury o wdzięczności

Margos, zamilkł i wsiadł na konia.
-więc owocnej pracy, Targan!
Margos i wóz po chwili odjechał. Targan stał chwilę jeszcze i patrzył jak odjeżdżają. Zaraz wziął się do pracy. Musiał przecież pozbyć się pięciorga ludzi.













Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Trans na Badoo

Nadal troluje ludzi na FB i spotkałem już masę lesbijek na bado, bo sobie ustawiłem preferencje wyłączenie na kobiety i tak rozmawiam godzinami... I tak sobie spotkałem transa. Facet, który chce zostać kobietą. Sprawa nie jest prosta, bo płci nie zmienia się z dnia, na dzień. I tak sobie o tym przypadku długo myślałem. Bo sprawa jest dziwna, urodzić się w ciele faceta i starać się być kobietą? Kurwa, ale po co? mam kutasa, to akceptuje to i tyle i skupiam się na życiu, a nie staram się mieć lub nie mieć, coś co nie jest wbudowane na starcie, zresztą po co? W życiu, nie chodzi i to, zeby coś mieć, lub czegoś nie mieć. Tylko, żeby coś zdziałać i nie jest to, płodzenie się. Trans, zdradził mi, ze w ogóle sie nie masturbuje i dwie operacje zmiany płci to 40 tys EURO. Także czuję, że zostanie facetem do końca. A z drugiej strony, czy jeżeli ten ktoś, naprawdę czuje się kobietą, to może jest to ludzka tragedia? No niestety, też chciałbym mieć cycki, ale wolę chodzić po nie do kogoś ;D niż od

10 lat bloga

Minęło już 10 lat, odkąd postanowiłem pisać tego bloga. Co się zmieniło w tym czasie. Skończyłem studia, pracuje, podróżuje. Wszystko się zmieniło od momentu założenia tego bloga. Profil bloga również się zmienił i ja się też trochę zmieniłem. Czy na dobre? czy może na złe? Moim zdaniem: nie można tego ocenić w ten sposób. Z pewnością nabrałem więcej doświadczenia, lepiej analizuje rzeczywistości, ale też łatwiej się wkurwiam błahostkami. W tematach damsko-męskich przerobiłem również wszystko, to co napędzało ten blog w pierwszych latach, z czasem się zmieniło. Bo ile można pisać do kolejnej kobiety, czekając jak sep na jej sferę prywatną. Nie wstydzę się tego, to rzadkie u mężczyzny, ze tylko słowem potrafi przekonać kogoś do pokazania swojej prywatności. Patrząc na to, niezależnie kim byłaby ta osoba. Jedno chcę moim czytelniczkom przekazać, te zdjęcia, filmy z czasem usunąłem. Cenię to, ze mi zaufałyście, ale też ja cenię Waszą prywatność. Pamiętam też moje muzy, nadal do nich wraca