Mój wpływ ma zawsze znaczenie. Kontakt ze mną zostawia w kobietach dwa rodzaje śladów.
Negatywne, tzn najczęściej doświadczają tego stanu kobiety, z którymi mi kontakt nie wypalił, albo ja się znudziłem materiałem i traktowałem jak okropny tyran... szantażując publikacją rozmów... smsów im chłopakom, a częściej niestety ostatnio mężom(czy ja zdradzałem?)
Drugim wpływem jest wpływ pozytywny, kobieta zaczyna widzieć, że w wielu kwestiach była w błędzie... i tkwiła do momentu, do kiedy ja jej prorok nie pojawiłem się na jej ścieżce życiowej... a ona w spazmach pojęła moje nauczanie... ale się rozpędziłem :D
Tak naprawdę kobiety dotyka moje myślenie i podoba im się ono. Czemu?? A no dlatego, że jestem inny, od reszty(dziwak?) i nie chcę jej cycków czy dostępu do o wiele wilgotniejszych miejsc niż jej usta. Kobieta zszokowana, że chodzą tacy jak ja po ziemi, otwiera się na mnie i zapomina, że to tylko otworzenie w jedną stronę. Nigdy nie wyznaję swoich uczuć, a jeżeli nawet, to jak dotąd było to zawsze kłamstwo na potrzeby chwili... wszystko by osiągnąć coś.. co przez część zwane jest lustrzanym odbiciem... a ja to nazywam kolejną maską, zakładaną dla każdej dziewczyny... czasami myliłem maseczki... wychodziło to blado, kiedy kobieta nie wiedziała z kim rozmawia... bo zapomniałem jakim tonem i na jakim poziomie była prowadzona rozmowa.
Czy wszystkie te kontakty było korzystne dla obu stron? Z mojej perspektywy były pozytywne. Ja daję zrozumienie, rozrywkę... a ona mi daję rozrywkę, spełnienie(ambicji?)
Tak się zastanawiam czasami... tak naprawdę, ja posiadłem każdej cząstkę.. cząsteczkę jej chwili, czasu, uśmiechu... wszystko zabieram z sobą. Ona tęskni.., chce bym był, z nią.... żeby nasza terapia ciągle trwała. Jednak wszystko ma swój czas... moja godzina kosztuje, a ją nie stać na kolejną.. więc musi mnie opuścić, ponieważ w poczekalni czeka kolejna pacjentka.
Negatywne, tzn najczęściej doświadczają tego stanu kobiety, z którymi mi kontakt nie wypalił, albo ja się znudziłem materiałem i traktowałem jak okropny tyran... szantażując publikacją rozmów... smsów im chłopakom, a częściej niestety ostatnio mężom(czy ja zdradzałem?)
Drugim wpływem jest wpływ pozytywny, kobieta zaczyna widzieć, że w wielu kwestiach była w błędzie... i tkwiła do momentu, do kiedy ja jej prorok nie pojawiłem się na jej ścieżce życiowej... a ona w spazmach pojęła moje nauczanie... ale się rozpędziłem :D
Tak naprawdę kobiety dotyka moje myślenie i podoba im się ono. Czemu?? A no dlatego, że jestem inny, od reszty(dziwak?) i nie chcę jej cycków czy dostępu do o wiele wilgotniejszych miejsc niż jej usta. Kobieta zszokowana, że chodzą tacy jak ja po ziemi, otwiera się na mnie i zapomina, że to tylko otworzenie w jedną stronę. Nigdy nie wyznaję swoich uczuć, a jeżeli nawet, to jak dotąd było to zawsze kłamstwo na potrzeby chwili... wszystko by osiągnąć coś.. co przez część zwane jest lustrzanym odbiciem... a ja to nazywam kolejną maską, zakładaną dla każdej dziewczyny... czasami myliłem maseczki... wychodziło to blado, kiedy kobieta nie wiedziała z kim rozmawia... bo zapomniałem jakim tonem i na jakim poziomie była prowadzona rozmowa.
Czy wszystkie te kontakty było korzystne dla obu stron? Z mojej perspektywy były pozytywne. Ja daję zrozumienie, rozrywkę... a ona mi daję rozrywkę, spełnienie(ambicji?)
Tak się zastanawiam czasami... tak naprawdę, ja posiadłem każdej cząstkę.. cząsteczkę jej chwili, czasu, uśmiechu... wszystko zabieram z sobą. Ona tęskni.., chce bym był, z nią.... żeby nasza terapia ciągle trwała. Jednak wszystko ma swój czas... moja godzina kosztuje, a ją nie stać na kolejną.. więc musi mnie opuścić, ponieważ w poczekalni czeka kolejna pacjentka.
Komentarze
Prześlij komentarz