Czasami człowiek siedzi przy papierosie, sam... i myśli o śmierci. Czyli czymś co oznacza koniec. Definitywny koniec...
Mnie dziś przeszła przez głowę właśnie taka myśl... Okropne, że w jednej chwili zniknie wszystko to co kochasz. Znikniesz TY czyli coś na co pracowałaś/eś przez lata. Zniknie wiedza... doświadczenie... zniknie twoja rodzina, żona.. w skrócie wszystko co kochasz. Wraz z tą myślą, przychodzą od razu myśli, że to jeszcze daleko... jeszcze nie teraz... może za ileś lat. Z czasem zapomnisz, że twój koniec gdzieś tam pulsuje czekając na Ciebie...
Wraz z nadchodzącym końcem, który przeczuwasz... przecież niektórzy twoi znajomi już od wielu lat nie żyją. Pamiętasz ich pogrzeby... Zmieniasz sposób postępowania... wiesz, że za życia nie byłeś do końca OK. Czasami dymałeś innych... dogłębnie, twoje ego na tym żerowało. Zmieniasz swoje postępowanie.. zaczyna się obłuda... nawrócenie nagle Cię dopada... tyle lat plucia na kościół i szydzenie z niego staje się twoim ceremoniałem, który zaczynasz bardzo zgłębiać. Wierzysz w wieczne miłosierdzie i pocieszające słowa, że każdy może się nawrócić. Na tym budujesz swoją ścieżkę po życiu. Pragniesz jej.... bo co innego Ci zostaje. Patrzysz na innych.. oni teraz klękają i śpiewają do miłosiernego, który przecież umarł za twoje grzechy na kawałku drewna. Umniejszasz swoje przewinienia... nie martw się, to normalne. Każdy się usprawiedliwia, choćby zajebał kogoś nożem, bo on przecież mógł mnie bardzo zdenerwować-zasłużył! i tak sobie tłumaczysz świat... no trochę nagrzeszyłem.. ale w porównaniu do innych to nie tak źle.
Pustka się zbliża... zaczyna się ból a choroby rosną jak grzyby po deszczu. Ty obsrany z skrzywioną miną jesteś myty przez rodzinę:żonę/męża... dziecko. Ci bardziej rodzinni czasem wyrwą ci kłaka z ucha i podeprą poduszką... Ci mniej rodzinni zlitują się i czasem postawią cię przed oknem, żebyś sobie popatrzył z kotem, który wczoraj olał ci nogę. Srasz do basenu z litanią na ustach. Wspominasz i marzysz... twoje liche myśli przerywają bóle. Oddech świszczy... oddajesz ostanie słowa. Rodzinna łka i w radości się cieszy, że trochę odpocznie... że pokój się zwolni po tobie. Na pogrzebie popłacze rodzina i sąsiedzi... albo chociaż skrzywi się... że wieniec mógłby być trochę lepszy...
Co zostanie po twoim nędznym życiu?
ujmę to w skrócie: NIC... jeżeli wliczasz w osiąg przedłużenie gatunku.. to zrobiłeś tylko to co wszyscy, czyli nic wyjątkowego i to dla własnej przyjemności.
Komentarze
Prześlij komentarz