Aby przenieść się w epokę rzućmy w starą księgę, okiem. W niej zostały zaklęte opowieści tak, że każdego dreszcz popieści. W Księdze opisane są niezwykłe praktyki że wam fajki zwiędną, byki. A pismo opowiada o starym łachudrze, co zawsze chadzał się w futrze. Mieszkał w wysokiej wierzy, co czterdzieści pięter mierzy. Setki komnat pod nim stało, lecz bogactwa ciągle było mało. Więc gotował pożądane mikstury, bo chłopom we wsi nie niosły się kury. A po robocie zamykał się w komnacie, i figlował z kurwami, psota po psocie. A że były to łachudry, to go okradały, i zysk po grzmoceniu miały. Nasz czarownik nie próżnował, czasem dziewki z wiosek kokietował, lecz jak starość mu zaczęła dokuczanie, to przestał mieć branie. Na nic zdał się płacz i żale kiedy kutas słabnie trwale. Więc zbiegł w podziemia, przejrzeć księgi i znaleźć skrawek wybawienia. Tam spędził lata całe, żeby uzdrowić swą pałę. W zbiorach nie znajduje wybawienia. Więc postanowił sprzedać trochę
Codzienne spojrzenie na świat, oczami wrednego ptaszyska.