Siedziałem na ławce, jak wręczano urzędnikowi wielki bukiet kwiatów. Musiały go trzymać aż 2 dziewczyny. Wszyscy klaskali a koleś z kasty urzędniczej był uśmiechnięty.
Zresztą trudno mu się nie dziwić, gdybym ja dostał taki duży bukiet kwiatów(cholera wie co to było) też bym się cieszył.... no może mniej z chryzantem, bo to mogło by oznaczać, że to mój pogrzeb.
Właściwie dlaczego aż taki duży i z jakiej okazji on go dostał? co do tego drugiego to za jawne finansowanie pewnej instytucji. Wiecie.. czasem jakaś organizacja kogoś tam zaprasza z wyższego szczeblu.. żeby mu podziękować za wsparcie jak za komuny. Uważacie, że PRL upadł??? nie.... a dlaczego on dostał taki duży bukiet???!!!!!! za zasługi!
Właściwie czemu ja się dziwię, wielkość prezentu zawsze zależy od zasługi albo przewinienia. Trudno jest wam znaleźć przykład? A co jeżeli jakiś facet stara się przeprosić dziewczynę? to co jej kupuje? prince-polo na zgodę? nie kur... Zdobywa bukiet róż... albo komuś z ogródka albo ze sklepu-róże lubią kosztować więc facet musi nieźle zainwestować, co by ukochana się uśmiechnęła i nie robiła foszków. Także jak widzicie ogromne prezenty albo ich dużą ilość, znaczy to mniej więcej tyle co: dziękuję Ci baaaaaardzo za coś.
Ale najbardziej wkurwia mnie kupowanie prezentów nauczycielom i wszelkiego rodzaju urzędnikom państwowym. Nie dość, że opłacamy ich to jeszcze kupujemy im prezenty. Paranoja!
Komentarze
Prześlij komentarz