Aborcja... tematu nie chciałem tak naprawdę ruszać nigdy. Bo co ja mam niby stwierdzić? Ani fachowcem nie jestem, ani matką. Ale mężczyzną już tak.
Czy jestem za?
To powinno zależeć przede wszystkim od samej kobiety. To ona powinna zadecydować czy dziecko się narodzi, czy nie. Mężczyźni nie powinni się pchać w doradzanie kobietom w temacie aborcji. Bo to jest ich ciało i one powinny same decydować. Bez przymusu ze strony prawa itp. Ale ośrodki aborcyjne powinny istnieć. Nie zabraniam ich, ponieważ powinno to być legalne. Bo jeżeli kobieta nie chce być matką to niech dziecko jej wyskrobią. A jeżeli kobieta chce urodzić, a mężczyzna nie chce być ojcem. To mężczyznę nie należy ciągnąć do ojcostwa. Tak samo jak nie powinno ciągnąć sie matki do bycia matką, skoro nie chce... a przyszły tatuś nalega na urodzenie dziecka. Myślę, że sprawa jest prosta. Ogólnie rzecz biorąc, całość jest trudno osądzać. Ponieważ nas już nie dotyczy. Można inaczej patrzeć na sprawę, gdy jest już dziecko z gwałtu, albo nie ma środków na jego utrzymanie. Ale gdzie mózg się podział przy zapładnianiu? nie ma go często. Niestety...Tematu nie lubię strasznie... bo to ciężki temat. Dlatego staram się w nigdy nie wnikać. Ale jak ktoś ma jakieś dylematy. To może kogoś natchnąłem do jakiś rozważań etycznych.
Komentarze
Prześlij komentarz