I część: Rozpuszczona Justyna
-Co chcesz dostać na walentynki?
-Porshe 911
-weź sobie nie żartuj, co chcesz dostać
-nic
-na pewno coś jest..
-no mówię, że Porshe.
-spadaj
-myszko, wiesz.. że nie chce ich dostać, a tym nadal pytasz, już 10 raz z kolei.
Zbliżały się walentynki, święto które mnie kłuje co roku w kieszeń, cholerne serduszka miśki, czekoladki, prezenciki.. obrazki. Czego to baby nie wymyślą.
Co roku, powiedz, że mnie kochasz.. i moje melancholijne stwierdzenie, że nie jestem pewien. Albo, że to nie przeznaczone dla Ciebie, tym stwierdzeniem zakończyłem już raz jeden związek :D akurat w walentynki. Więc się go wystrzegam.
-to się widzimy jutro rano, ok?
-niom tylko pamiętaj o prezencie
W tym momencie, mnie wkurzyła... cholerna materialistka.
Czy jej rzeczy sprawiają rzeczywiście przyjemność?
No cóż... chyba tak, może ten kubek załatwi sprawę... banał.. jak cholera. Ale kubka jeszcze nie ma...(jak to możliwe?) Dałem za niego z 50zł, był z jakimiś malowidłami.
Nie sądzę, żeby znalazł się jakiś taki drugi kretyn jak ja... i kupił kubek za 50 zł. A mogłem przecież kupić kilka czekolad, albo jakiegoś miśka dla niej. W tym kilka czekolad dla mnie oczywiście...
Wystrojony jak paw, nie zdążyłem dobrze wyjść z autobusu, gdzie mnie zaraz jakiś palant ochlapał, wjeżdżając w kałużę.
Cholera.. i cały misterny plan poszedł w pizdu...przeszło mi złośliwie przez myśl.
Krok za krokiem, i znalazłem się już pod jej drzwiami. Otworzył mi jej ojciec.
Chodź do środka, mruknął do mnie, zostawiając mnie samego w przedpokoju.
Za futryny pojawiała się Justyna... w kusej spódniczce, z dekoltem.
Udaliśmy się wprost do jej pokoju....
CDN.
-Co chcesz dostać na walentynki?
-Porshe 911
-weź sobie nie żartuj, co chcesz dostać
-nic
-na pewno coś jest..
-no mówię, że Porshe.
-spadaj
-myszko, wiesz.. że nie chce ich dostać, a tym nadal pytasz, już 10 raz z kolei.
Zbliżały się walentynki, święto które mnie kłuje co roku w kieszeń, cholerne serduszka miśki, czekoladki, prezenciki.. obrazki. Czego to baby nie wymyślą.
Co roku, powiedz, że mnie kochasz.. i moje melancholijne stwierdzenie, że nie jestem pewien. Albo, że to nie przeznaczone dla Ciebie, tym stwierdzeniem zakończyłem już raz jeden związek :D akurat w walentynki. Więc się go wystrzegam.
-to się widzimy jutro rano, ok?
-niom tylko pamiętaj o prezencie
W tym momencie, mnie wkurzyła... cholerna materialistka.
Czy jej rzeczy sprawiają rzeczywiście przyjemność?
No cóż... chyba tak, może ten kubek załatwi sprawę... banał.. jak cholera. Ale kubka jeszcze nie ma...(jak to możliwe?) Dałem za niego z 50zł, był z jakimiś malowidłami.
Nie sądzę, żeby znalazł się jakiś taki drugi kretyn jak ja... i kupił kubek za 50 zł. A mogłem przecież kupić kilka czekolad, albo jakiegoś miśka dla niej. W tym kilka czekolad dla mnie oczywiście...
Sądny dzień...
Wystrojony jak paw, nie zdążyłem dobrze wyjść z autobusu, gdzie mnie zaraz jakiś palant ochlapał, wjeżdżając w kałużę.
Cholera.. i cały misterny plan poszedł w pizdu...przeszło mi złośliwie przez myśl.
Krok za krokiem, i znalazłem się już pod jej drzwiami. Otworzył mi jej ojciec.
Chodź do środka, mruknął do mnie, zostawiając mnie samego w przedpokoju.
Za futryny pojawiała się Justyna... w kusej spódniczce, z dekoltem.
Udaliśmy się wprost do jej pokoju....
CDN.
Komentarze
Prześlij komentarz