Kiedyś moja babka św. pamięci, jak miałem może z 9 lat.. zabrała mnie do jednej swojej koleżanki. Obie były w już w sędziwym wieku, gdzie suma lat dawno przekroczyła 120-ki.
Zapytałem babki, gdzie idziemy... odpowiedziała, że na lody a później do jej koleżanki.
Mojej matce oczywiście nie wspomniała, gdzie idziemy razem.
Matka oczywiście mało co ze skóry nie wyszła, bo gdzie był jej synek przez 4h.
Gdy już dotarliśmy do babki koleżanki, a było to w innej wiosce. Właściwie na jej skraju.
Weszliśmy na podwórze, przywitał nas mały szczekający pies.. I jakiś dorosły mężczyzna. Oczywiście babka z nim rozmawiała... A ja byłem bardziej zajęty łaciatym kundlem niż nimi. Po chwile nasze kroki skierowały się do domu. Co się działo w samym domu, dużo nie pamiętam.. W kuchni w której cały czas przebywaliśmy, stał piec kaflowy, na nim leżał kot, którego mi zaraz podano, co bym się nie nudził.
Jednak moją uwagę zwrócił drugi mężczyzna, który przechodził co jakiś czas przez pokój.. A czasami przychodził i ten z zewnątrz, którego spotkaliśmy wcześniej.
Dziwił mnie fakt, że owa kobieta mieszka z 2 mężczyznami. Jako to możliwe? Czyżby miała dwóch mężczyzn? Rozpusta pełna gębą..
Już wtedy mnie to bulwersowało. Jak to możliwe? Dwóch mężczyzn? Dwóch mężów?
Poczułem odrazę do tego wszystkiego... W takim stopniu, że tak beczałem aż opuściliśmy szybciej owy dom.
Po latach, udałem się drugi raz.. oczywiście wraz z tym wspomnieniem.
Spotkałem jednego mężczyznę, który tam mieszkał. Przedstawiłem się i opowiedziałem całą historię.
Na co on się mocno roześmiał. I odpowiedział, że ci mężczyźni to był on i jego brat... a domniemaną żoną była ich matka..
Niestety wyobraźnia dziecka lubi płatać figle ;)
Zapytałem babki, gdzie idziemy... odpowiedziała, że na lody a później do jej koleżanki.
Mojej matce oczywiście nie wspomniała, gdzie idziemy razem.
Matka oczywiście mało co ze skóry nie wyszła, bo gdzie był jej synek przez 4h.
Gdy już dotarliśmy do babki koleżanki, a było to w innej wiosce. Właściwie na jej skraju.
Weszliśmy na podwórze, przywitał nas mały szczekający pies.. I jakiś dorosły mężczyzna. Oczywiście babka z nim rozmawiała... A ja byłem bardziej zajęty łaciatym kundlem niż nimi. Po chwile nasze kroki skierowały się do domu. Co się działo w samym domu, dużo nie pamiętam.. W kuchni w której cały czas przebywaliśmy, stał piec kaflowy, na nim leżał kot, którego mi zaraz podano, co bym się nie nudził.
Jednak moją uwagę zwrócił drugi mężczyzna, który przechodził co jakiś czas przez pokój.. A czasami przychodził i ten z zewnątrz, którego spotkaliśmy wcześniej.
Dziwił mnie fakt, że owa kobieta mieszka z 2 mężczyznami. Jako to możliwe? Czyżby miała dwóch mężczyzn? Rozpusta pełna gębą..
Już wtedy mnie to bulwersowało. Jak to możliwe? Dwóch mężczyzn? Dwóch mężów?
Poczułem odrazę do tego wszystkiego... W takim stopniu, że tak beczałem aż opuściliśmy szybciej owy dom.
Po latach, udałem się drugi raz.. oczywiście wraz z tym wspomnieniem.
Spotkałem jednego mężczyznę, który tam mieszkał. Przedstawiłem się i opowiedziałem całą historię.
Na co on się mocno roześmiał. I odpowiedział, że ci mężczyźni to był on i jego brat... a domniemaną żoną była ich matka..
Niestety wyobraźnia dziecka lubi płatać figle ;)
Komentarze
Prześlij komentarz