Wrzód-kobieta uparta. Jednak po odkryciu tego, że jest wrzodem w moim pojęciu tego słowa. Chce żebym się zmienił. Chce dawnej relacji opartej na szacunku... tzn tylko dla niej.
Ona pragnie żeby była nadal boginią, którą potrafię pochwalić za byle co. Niestety z czasem nawet mi, każda kobieta brzydnie. Czy to po tygodniu, czy to po kilku latach. Każda jest karmiona przeze mnie swoistymi cukierkami miłości, chwalenia, podziwu. Każdy wrzód ich łaknie. Jak długo? bez przerwy! jednak ja, dla każdej mam określoną ilość tych zapasów. Gdy ich zaczyna brakować. Ja już nie chwalę, przestaję... pokazuje im ich hipokryzje. Bo ja się już najadałem. Więc teraz one chcą żebym się zmienił a właściwie byśmy wrócili do dawnego kontaktu: czyli pasożyta i gospodarza. Dlatego chcą żebym je nadal karmił. Niestety.. mam nowe wrzody do karmienia. Stare wrzody już wyrosły... jednak w starciu z rzeczywistością widzą, że ja jestem jedynym źródłem "dobra". Przebywanie ze mną jest prawdziwą pasjonującą przygodą przez ocean emocji. O i jeszcze jak dużo każdy wrzód się ode mnie dowie. Skarbnica wiedzy, ot co.
Więc nachalnie żądają kontaktu. Chcą nadal słodkości... którą kiedyś tak hojnie był darzone za nic.
Komentarze
Prześlij komentarz