Moja głupota też potrafi się pojawić w najmniej oczekiwanym momencie. Niby wszystko jest ok... aż tu nagle robię jakąś "głupotę".
Ja jako przedstawiciel nie za bardzo młodego pokolenia popełniam błędy... zresztą, każdy je popełnia i będzie popełniał dalej.
Otóż ostatnio musiałem iść do sklepu... o no to ruszamy w drogę... Tyle, że na boso. I tak droga do sklepu byłą fajna. Kamyczki te najmniejsze dają popalić. Nie mniej od tych dużych. Więc koniec końców... czułem się czasem jak Cejrowski, który jedyny chyba mnie potrafi zrozumieć. bo nikt prócz niego nie doceni tej nowej formy rekreacji.
Droga do sklepu była męką.. bo asfalt się rozgrzał.. ale droga z powrotem, to była udręka. A wracałem ze znajomą... to zęby zaciskałem z bólu i maszerowałem ostro po patelni. Droga ciągła się okropnie. A asfalt wcale nie stygł a jedynie coraz bardziej parzył i gdy znajoma znikła za drzewem szybko uciekłem na pobocze. I jeszcze perfidnie w trawie były te cholerne małe kamyczki. Tylko zaskomlałem w proteście i tak zawędrowałem po dom, by ukoić stopu w zimnej wodzie, strasznie je sobie spiekłem. No nic, trudno.... głupota mnie zabolała. A raczej brak przewidywalności.
Komentarze
Prześlij komentarz