Dziś miałem super scenę stworzenia poczucia: zazdrości?
Dziś na ulicy w moim przemożnym mieście dojrzałem wrzoda z chłopakiem. Mały chuderlaczek z garniakiem na sobie, szedł z wrzodem. Ona jakaś taka sfrustrowana. Albo mnie wzrok zawodzi. Ale to co działo się dalej tylko to potwierdziło.
A to peszek, spotkać wrzoda...
Ja akurat byłem w trakcie na spotkanie z moją dziewczyną. Poszliśmy sobie na pizzę. Ale gdy już wyszliśmy z obiadu, to patrzymy. Idzie wrzód i ujrzał mnie. Jakoś się zmieszała i poszła z menem do przodu, a ja z moją dziewczyną kilka metrów za nimi. Ale po chwaili ich obserwacji, wrzód swojej miłości coś powiedział na ucho, tzn zbliżyła usta do jego ucha, pewnie tylko dlatego, żeby zmniejszyć ilość odbiorców w okolicy. I tak 40m dalej mamy dramatyczny obraz, namiętnego pocałunku na wrzodzie. Wyprowadził to mało fantastyczne posunięcie jej chłopak. Złapał ją w pół, ręką objął plecy... ta poleciała do tyłu i pocałował ją w usta, tak namiętnie. Że jak pomyślałem o możliwości bycia z wrzodem i wykonania czegoś takiego, pominę minę ludzi... ale pocałowania jej. To wolałem nie myśleć, bo myśli wydawały się szczególnie bolesne. Ale niech miłość kwitnie... Oby jak najdłużej, bo lepiej żeby nie wróciła do startego "właściciela".
Komentarze
Prześlij komentarz