Poranek... znów ból głowy, który to już raz? przewracam oczami w poszukiwania odpowiedzi. Potrwa jeszcze chwilę, zanim połknę antidotum, które góruje na półce, walczące o prymat z zegarkiem. Ubikacja, prysznic.. dokładnie wytarty ubrałem się i wyruszałem na łowy.
A gdzie? na spacer.. ledwo otworzyłem drzwi, a już wiedziałem, że trzeba będzie się jeszcze lepiej dostosować do zimna. Wkładam więc ciepłe kalesony i wychodzę. Zabieram mojego psa. Idę drogą do lasu. Jest położona na tyle wysoko, ze widać rozciągającą się macierzystą wieś i odległe od niej, inne wsie. Docieram do pagórka z kępką drzew, a już z nim widać las. Zatrzymuję się i rozglądam... zatrzymuję wzrok na jednej łatce w obrazie i na kropeczkach na niej. To sarny. Niemal codziennie siedzą sobie pod lasem. Idę dalej.
A w chwilach wiejącego zimowego wiatru, natłok różnych myśli. O czym? Różnie: królują rozmyślania nad swoimi problemami. Czy są jakieś zawiłe? Nie, skądże.. denne studia, wrzody(uporczywe młode kobiety) i moje gierki z nimi, tęsknota za nią...chęć zemsty.. na kim? opowiem kiedyś.
Jednak, czas na spacerze, mija szybko. Na tyle szybko, że trzeba już wracać. A przede mną, niechciany kościół a w nim, prześladowania przeszłości i teraźniejszości.
Później, naturalnie zmrok, oraz pobudzanie szarych komórek, przeplatane grami w masce.
A gdzie? na spacer.. ledwo otworzyłem drzwi, a już wiedziałem, że trzeba będzie się jeszcze lepiej dostosować do zimna. Wkładam więc ciepłe kalesony i wychodzę. Zabieram mojego psa. Idę drogą do lasu. Jest położona na tyle wysoko, ze widać rozciągającą się macierzystą wieś i odległe od niej, inne wsie. Docieram do pagórka z kępką drzew, a już z nim widać las. Zatrzymuję się i rozglądam... zatrzymuję wzrok na jednej łatce w obrazie i na kropeczkach na niej. To sarny. Niemal codziennie siedzą sobie pod lasem. Idę dalej.
A w chwilach wiejącego zimowego wiatru, natłok różnych myśli. O czym? Różnie: królują rozmyślania nad swoimi problemami. Czy są jakieś zawiłe? Nie, skądże.. denne studia, wrzody(uporczywe młode kobiety) i moje gierki z nimi, tęsknota za nią...chęć zemsty.. na kim? opowiem kiedyś.
Jednak, czas na spacerze, mija szybko. Na tyle szybko, że trzeba już wracać. A przede mną, niechciany kościół a w nim, prześladowania przeszłości i teraźniejszości.
Później, naturalnie zmrok, oraz pobudzanie szarych komórek, przeplatane grami w masce.
Komentarze
Prześlij komentarz