Miałem niegdyś takiego kolegę. Ciągle ale to ciągle miał kłopoty.. nawet go nie lubił własny pies.
Zawsze znany jako popychadło, zawsze miał niewiarygodne historie a przede wszystkim wiedział lepiej. Był strasznie zarozumiały, a właśnie za tą cechę go ludzie nienawidzili.
Z opowieści, zawsze przedstawiał się jako ten który był niewinny i ponosił kary choćby za to, że słonce wzbiło się w niebo.
A był tak naprawdę super prowokatorem nieprzyjemnych sytuacji.
Często wkur**ał i irytował ludzi a później narzekał, że ma najgorzej i nikt go nie lubi.
Niegdyś okradł własnych kolegów, co udowodniono.. a zwalił winę na swojego młodszego sąsiada.
Nie raz nie dwa, był powodem wojen we własnym domu, w którym szalał i potrafił opluć o ponad 40 lat starszego ojca. A gdy ten podniósł na niego rękę. Dzwonił natychmiast na policję.
Impreza trwała w najlepsze...
Aż do póki ojciec zmarł. Myślałem, że to w niego to uderzy.. Nie skądże!! już 3 dzień po pogrzebie, zrobił ognisko na ogrodzie.
A pierwszą kolejkę którą wypił: to za ukończenie szkoły i śmierć starego.
Komentarze
Prześlij komentarz