Krók unosił się wysoko, ponad lasem.. wiatr kierował go w stronę ludzkich domostw. Poddał się wiatru, a ten go zesłał na jakiś betonowy słup na obrzeżu jakiejś wsi. Przysiadł gładko. Napuszył piórka i oczekiwał. Na przeciw słupa, stał dość pokaźny szary dom z jasnymi oknami. Co najmniej dwurodzinny. Przez okna na parterze po meblach było widać starość, co najmniej jak z poprzedniego wieku... Krók zeskoczył ze słupa, lekko poszybował i przysiadł na parapecie przy tym oknie. Ujrzał w środku dwie, osoby w podeszłym wieku. Siedziały wygodnie w dwóch osobnych fotelach, a oczy miały wlepione w płaski, poruszający się obrazek. Króka to niezbyt interesowało, więc pofrunął na swój słup.
Wyżej ponad parterem, było jeszcze jedno piętro, które Króka natychmiast zainteresowało. Wzbił się, i był zaraz na parapecie wyżej. Patrzył to raz w jedną, to w drugą stronę, przerzucając z jednego oka na drugie ruchomy obraz ze swoich małych niebieskich oczek. W środku była kobieta o kruczych włosach, siedziała przy jakiejś ławie, a w około bawiły się małe dzieci. Kobieta była jak posąg, siedziała przed jakąś tablicą opartą o stół. Krók, z nadzieją ujrzenia co jest na drugiej stronie dziwnej tablicy, szybkim susem przeskoczył na drugą stronę parapetu.Pod kontem widniał na niej jakiś dziwny jasny obraz. Widać, że kobieta nie odrywa wzroku od niego, była jak zahipnotyzowana. Na drugiej tabliczce prostopadłej do jasnego obrazu, skakały jej małe cienkie palce.
Nagle, zwiał mocniej wiatr, niemal strącając Króka z parapetu. Ten podskoczył i był znów na swojej dawnej pozycji. Zwrócił uwagę na dzieci, jedno było mniej aktywne od drugiego. Ale nadal oboje robiły tak dużo hałasu, że aż się trzęsła szyba.
Krók usłyszał warkot. Z za ściany, niżej wyjechał zielony samochód. Wyjechał na drogę i oddalił się... pozostawiając za sobą, znikający w oddali szumiący dźwięk.
Teraz weszła do pokoju nowa osoba. Krók pamiętał ją. Była przecież wcześniej na parterze. Zawołała dzieci i mruknęła coś do kruczowłosej. Dzieci, szybko się za nią udały, pozostawiając otwarte drzwi. Kruczowłosa została sama. Krók przypomniał sobie, że czasem jak pukał w szybę do ludzi to dostawał jakieś okruszki. I tym razem postanowił spróbować: zapukał dziobem o szybę. Kruczowłosa to usłyszała... wstała z grymasem na twarzy i podeszła do okna. Uderzyła ręką w szybę, strasząc Króka. Ten ratując się, odleciał na dawny słup. Kruczowłosa, rozpostarła ramiona chwytając zasłony i zasłoniła okno. Teraz nie było nic widać. Krók nerwowo przekrzywił głowę i wzbił się w powietrze, głośno skrzecząc.
Komentarze
Prześlij komentarz