Czasem jest taki dzień, że słowo kurwa odzwierciedla wszystkie emocje w nas drzemiące.
Stałem i czekałem na ojca, by wrócić z wielkiego miasta do domu, jakiś palant ochlapał mnie. Bo nie raczył ominąć dziury w jezdni przy chodniku. Zawsze w takich chwilach staram się zapisać nr rejestracyjny i zemścić się w przyszłości. Nawet ostatnio miałem okazje. Wredne auto przyczaiłem pod biedronką. Właściciel był już w środku więc zostało mi mało czasu. Więc na drzwiach od pasażera narysowałem sowitego kut***a z kropelką wody. Może zrozumie aluzje. Jak nie, to narysuje mu znowu. Ale to nie był koniec pięknego dnia. Zaraz jak wróciłem do domu, zostałem poproszony o pójcie do sklepu. Droga piękna... 35C człowiek ledwo oddycha. A gdyby chciał się nawet wysikać, to jego mocz natychmiast pofrunie. Gdy wszedłem do sklepu, stał w środku jegomość z piwem. Pani sprzedawczyni nie było. Ale po 2s wcale jej się nie dziwiłem. Żul tak kurewsko capił, że więdła cebula. Tak kur*** musiałem wyczekać się w środku. Walcząc o powietrze.Niby nic takiego nie mogło się stać już wracając a jednak!
Jedzie... jedzie traktor. co wiezie?? gnojówkę. I tak pech kur***a chciał, że na dziurce w drodze, część soku wylała się na asfalt i mnie umorusała.
Czyż nie było pięknie?!
Komentarze
Prześlij komentarz