Czarny gniew,
serca opanował.
Litości nie miał,
to los... wirował.
Zagrzmiały, kości
wapniane.
Przecież tak, przez..
śmierć, oczekiwane.
Wiatr zamykał usta.
Takie są śmierci, gusta.
Klękać na kolana!
Wrzeszczy los,
niezmienny....
To ktoś, z pośród
śmierci...
Bezimienny!
Ujęły go ciernie,
w te wapniane, bębny.
Umierał, rozdarty.
Przez robactwo,
wniebowzięty.
serca opanował.
Litości nie miał,
to los... wirował.
Zagrzmiały, kości
wapniane.
Przecież tak, przez..
śmierć, oczekiwane.
Wiatr zamykał usta.
Takie są śmierci, gusta.
Klękać na kolana!
Wrzeszczy los,
niezmienny....
To ktoś, z pośród
śmierci...
Bezimienny!
Ujęły go ciernie,
w te wapniane, bębny.
Umierał, rozdarty.
Przez robactwo,
wniebowzięty.
Komentarze
Prześlij komentarz