Zważyłem, że ludzie, których postrzegam jako intelektualnie rozwiniętych mają tendencję we wpadnie w pseudonauki. Musze tutaj określić charakterystykę takich osób.
Większość ludzi zaraz po ukończeniu etapu nauki pozostawia temat samorozwoju i skupia się na karierze zawodowej. Jednak nie o taką grupę mi chodzi. Chodzi mi o grupę osób, które nadal podążają w tematy naukowe, lub związane z samorozwojem. Etap nauki w szkole czy etap nauki na studiach ma często bardzo ściśle określone ramy i również ma określoną domenę naukową na której jest oparta. Więc wyjście poza naukowe dogmaty tej dziedziny jest praktycznie niemożliwe, co jest ewidentnie pozytywną cechą, ze nadal jest to w ramach szeroko pojętej nauki. Natomiast osoby, które ida na własną rękę i chcą nadal kontynuować samorozwój najczęściej wpadają w ręce pseudonaukowych szarlatanów i zaczynają powtarzać czy przyswajać jakieś bzdury, autorów którzy karmią się wiarą tych ludzi. Niestety znam osoby, które wierzą i nie weryfikują tej wiedzy. A rozmowa z nimi jest dla mnie nacechowana ogromnymi trudnościami. Głównie ze względu, ze siedzenie i wyjaśnianie im zasad świata, czy przeczenie ich teoriom, które wyciągają, nie mając ani wykształcenia w tym kierunku, albo wręcz powielania głupot, bardzo marnuje mój czas. Staram się najczęściej doprowadzać do próby konfrontacji tej wiedzy z powszechną widzą naukową, co jest im ewidentnie nie na rękę, bo okazuje się, ze te ich doniesienia praktycznie nie mają sensu, lub jest to pozbawione ogólnego sensu, jako ujęcie całości. Ale cóż, zawsze należy się zastanowić przed podjęciem takich prób, czy warto jest "stać" i komuś tłumaczyć, że czerpie wiedzę z czegoś co koło nauki nie stało.
Nadal troluje ludzi na FB i spotkałem już masę lesbijek na bado, bo sobie ustawiłem preferencje wyłączenie na kobiety i tak rozmawiam godzinami... I tak sobie spotkałem transa. Facet, który chce zostać kobietą. Sprawa nie jest prosta, bo płci nie zmienia się z dnia, na dzień. I tak sobie o tym przypadku długo myślałem. Bo sprawa jest dziwna, urodzić się w ciele faceta i starać się być kobietą? Kurwa, ale po co? mam kutasa, to akceptuje to i tyle i skupiam się na życiu, a nie staram się mieć lub nie mieć, coś co nie jest wbudowane na starcie, zresztą po co? W życiu, nie chodzi i to, zeby coś mieć, lub czegoś nie mieć. Tylko, żeby coś zdziałać i nie jest to, płodzenie się. Trans, zdradził mi, ze w ogóle sie nie masturbuje i dwie operacje zmiany płci to 40 tys EURO. Także czuję, że zostanie facetem do końca. A z drugiej strony, czy jeżeli ten ktoś, naprawdę czuje się kobietą, to może jest to ludzka tragedia? No niestety, też chciałbym mieć cycki, ale wolę chodzić po nie do kogoś ;D niż od
Komentarze
Prześlij komentarz