-Czy Ty jesteś normalny? Wiesz, że mieliśmy się spotkać? Ciągle odmawiasz mi spotkań. Wiecznie jesteś zajęty tylko tą swoja robotą. Ludzi ratujesz, a ja powinnam się ratować od Ciebie! Wiesz jak ja się czuję, ciągle prosząc się o spotkania?
Sennik, nieco onieśmielony niezapowiedzianą wizytą Morti, bił się z myślami jak ubrać linię obrony na tyle wiarygodnie, żeby nie pomyślała, że mu na niej nie zależy. Teraz się odważył przejść do brony.
-Morti, od miesiąca pracuję nad sprawą, która jest ważna.
-Tak jak każda poprzednia, wiecznie wymówki. Ja nawet ostatnio zastanawiałam się czy Ty mnie w tych snach nie zdradzasz z jakimiś panienkami, bo przecież możesz...
-Chyba sobie żartujesz. Gmeranie ludziom w mózgach podczas seansów to nie zabawa, większość ludzi podczas seansu zwyczajnie śpi ale np ten ostatni przypadek, to uszkodzony mózg. Pacjent jest w śpiączce, jego sny są na tyle ważne, ze wpływają na pracę mózgu i mogą pogłębić stan śpiączki, albo go z niej wyprowadzić. A po drugie, co do niego to wiesz, że jest to syn ambasadora i gdyby się ktoś dowiedział, że spędzam czas w pracy bawiąc się jego mózgiem, to prawdopodobnie bym stracił licencje sennika.
-No dobrze, nie wiedziałam, że teraz to ktoś z powiązany z rządem. Myślałam, że naprawdę nie chcesz się ze mną spotykać.
-Mówiłem Ci, że ten okres mogę mieć ciężki i obiecałem Ci też, że coś zaplanuje na wakacje, moja droga, proszę miej do mnie więcej zaufania. Teraz jest inaczej, zlecenia rządowe są traktowane na priorytecie, uprzedzałem Cię w wiadomościach, że te wymówki to są spowodowane tym konkretnym przypadkiem.
-Estera zanotuj. Relan ma mieć spotkanie ze mną za tydzień o 20 w barze Hortoga i zamów proszę stolik do razu, najlepiej na balkonie.
-Estera: zapisane, przesłałam do realizacji.
-Moja droga, dobrze, niech będzie, po kolacji moglibyśmy jeszcze wpaść do mnie na małe co nie co.
-Pomyślimy jeszcze co będziemy robić dalej, bo jeszcze jestem na Ciebie trochę zła.
Mori trochę zmiękła po zgodzie Relana i jego propozycji. Aczkolwiek coś jeszcze nie dawało jej spokoju.
-Wspominałeś, że ten pacjent to syn ambasadora, co się mu stało?
-Ktoś go porwał, został uderzony w głowę, ale jest to dosyć dziwne, bo zakładnika dla okupu raczej się nie zabija.
-Biedaczek, słyszałam o nim w mediach. Trochę mi szkoda ambasadora Arvili, że musiał przez to przechodzić, ponoć przykładny ojciec rodziny. A wiesz może kto chciał go zabić?
-Moja droga, wiesz, że zbytnio nie mogę o takich tematach rozmawiać.
-Już dobrze, dobrze. Przecież wiem. Ha! poza tym będę musiała się zbierać.
-Jak to, już? Myślałem, ze zostaniesz przynajmniej do 11, a później Cię odwiozę.
-No tak, napisałam Ci w wiadomości, że jadę z Hori na zakupy i wpadnę Cię tylko odwiedzić, a Hori ma zaraz podjechać.
Mori udała się w stronę drzwi, a Relan za nią.
-Gdzie chcesz lecieć na wakacje?
-Powiem Ci, że jeszcze nie myślałam nad tym, ale moja znajoma mówiła mi, że zna jedno urocze miejsce w górach Askawa, gdzie moglibyśmy trochę posiedzieć sami, przy kominku, winie i takie tam...
-Widziałem Askawe na jakimś filmie, wyglądała zachęcająco. Pomyślmy.
-Dawaj buziaka, ja uciekam.
Komentarze
Prześlij komentarz