Kupno kota było w moim życiu ogromnym wydarzeniem! Cieszyłem się jak dziecko, kiedy kicia zrobiła swoją pierwszą kupkę i nawet niezbyt śmierdziała. Kotek piękny i wspaniały, serduszko biło na samą myśl, że będę kuwetę sprzątał.
Kotek ma to do siebie, że rośnie, przecież to oczywistość. Mój rośnie bardzo szybko, dlatego zawsze go zabieram ze sobą, żeby poznał i zobaczył świat, niech za młodu zazna świata. Najczęściej zabieram go do rodziców. Tato przepada za tą małą słodką pokraką. Przecież to tylko kot w myślach od razu przychodzi mi na myśl, tatuś, który za kotkiem chodzi na czworaka. Wizyty u rodziców zawsze kończy się tym, że mamusia i tatuś zawsze mnie dokarmiają. Tato oczywiście dobrą radą a mama jedzeniem, a ostatnio dodałem - bigos. Jak na dobrego synka przystało zabieram wszystko co mi domowy los daje a później kiśnie to u mnie w lodówce, bo ja jako burżuj, jadam na mieście. Po powrocie do domu, mój wewnętrzny leń nie pozwolił mi zbyt szybko rozpakować zakupów i mój kot poczuł woń potężnego bigosu. Kot jak to kot... przecież bigos jest ważniejszy od naturalnej karmy łiskas, woli cholerny bigos więc zapragnął otworzyć puszkę pandory przez zepchnięcie słoika na dół z lady kuchennej. Co się wydarzyło? Ahh nic... kot jak to kot, jak zakosztował bigosu to zwątpił w życie i zamiary mojej mamy. Zwyczajnie nawet nie ruszył. A ja kotka nauczyłem szacunku do pracy mojej mamy i kotek jadł przez cały tydzień bigos. Czy kot był zadowolony? Nie wiem, nie skarżył się, przecież nie miał z czego, bigosu nie ruszył.
Kotek ma to do siebie, że rośnie, przecież to oczywistość. Mój rośnie bardzo szybko, dlatego zawsze go zabieram ze sobą, żeby poznał i zobaczył świat, niech za młodu zazna świata. Najczęściej zabieram go do rodziców. Tato przepada za tą małą słodką pokraką. Przecież to tylko kot w myślach od razu przychodzi mi na myśl, tatuś, który za kotkiem chodzi na czworaka. Wizyty u rodziców zawsze kończy się tym, że mamusia i tatuś zawsze mnie dokarmiają. Tato oczywiście dobrą radą a mama jedzeniem, a ostatnio dodałem - bigos. Jak na dobrego synka przystało zabieram wszystko co mi domowy los daje a później kiśnie to u mnie w lodówce, bo ja jako burżuj, jadam na mieście. Po powrocie do domu, mój wewnętrzny leń nie pozwolił mi zbyt szybko rozpakować zakupów i mój kot poczuł woń potężnego bigosu. Kot jak to kot... przecież bigos jest ważniejszy od naturalnej karmy łiskas, woli cholerny bigos więc zapragnął otworzyć puszkę pandory przez zepchnięcie słoika na dół z lady kuchennej. Co się wydarzyło? Ahh nic... kot jak to kot, jak zakosztował bigosu to zwątpił w życie i zamiary mojej mamy. Zwyczajnie nawet nie ruszył. A ja kotka nauczyłem szacunku do pracy mojej mamy i kotek jadł przez cały tydzień bigos. Czy kot był zadowolony? Nie wiem, nie skarżył się, przecież nie miał z czego, bigosu nie ruszył.
Komentarze
Prześlij komentarz