Czasem w moim kruczym życiu idzie czasem wleźć w gówno, tak czasem się zdarza...
Jakiś czasem temu poznałem Anię. Ania ma 2 zdrowych chłopców, męża... i zajebisty domek pełen obowiązków... jak i ma zajebistą pracę w której niańczy i niszczy dzieci innym ludziom - jest belfrem w klasach "specjalnych" bo ma specjalne zdolności... zasadniczo wstyd mi, że pisałem z nią...
Nie wiem jak mogłem wejść w togó*** a raczej górnolotną znajomość.
Ania polubiła mnie, bo byłem miły... wiecie... Ania ma specyficznego małżonka... stąd facet wylewajacy na nią pomyje a czasem odpisujący z grzeczności był bardziej atrakcyjny w rozmowie od męża... No cóż... ja miałem szydere a ona motylki w brzuchu....
Wszystko byłoby by pięknie, gdyby nie fakt, że zorientowała się, że jednak mam ją w dupie. Jej dezaprobata w stosunku do mojej osoby trwa nieprzerwanie do teraz... Czasem napiszę mi smsa, a nawet dała numer... chciała się spotkać - o zgrozo, nigdy nie poszedłem na spotkanie chociaż ta przejawiała "pewne chęci". Kur*** mózg mi schnie na samą myśl...
Ania pisała do mnie przez prawie rok... zachowało się wspaniałe archiwum, które gdzieś już krąży w internecie od pół roku...
Ania ostatnio poznała koleżankę w pracy.... na tyle interesującą, że ta chciała się spotkać we 2+ja. Pewnie pogadać itp... według moich przypuszczań... boję się tylko jednego... o jej zajebiste dzieci no i o męża... który się nieźle zdziwi gdzie odpływają aspiracje małżonki...
Jakiś czasem temu poznałem Anię. Ania ma 2 zdrowych chłopców, męża... i zajebisty domek pełen obowiązków... jak i ma zajebistą pracę w której niańczy i niszczy dzieci innym ludziom - jest belfrem w klasach "specjalnych" bo ma specjalne zdolności... zasadniczo wstyd mi, że pisałem z nią...
Nie wiem jak mogłem wejść w to
Jak się zaczęło?
Ania ma specyficzne dzieci... na tyle, że przyciągają uwagę innych. Radośnie pokrzykują i są ruchliwe małe skurwysynki.... na tyle, że opierdoliłem Anię w pewnym publicznym miejscu, tak oczywiście w odpowiedzi popłakała się.2 miesiące później....
Ania przyatakowała mój profil na FB z wyrzutami, że jej dzici są zajebiste i należy im się większa aprobata z mojej strony... dla świętego spokoju... udałem skruchę, chociaż i tak miałem to w dupie.Ania polubiła mnie, bo byłem miły... wiecie... Ania ma specyficznego małżonka... stąd facet wylewajacy na nią pomyje a czasem odpisujący z grzeczności był bardziej atrakcyjny w rozmowie od męża... No cóż... ja miałem szydere a ona motylki w brzuchu....
Wszystko byłoby by pięknie, gdyby nie fakt, że zorientowała się, że jednak mam ją w dupie. Jej dezaprobata w stosunku do mojej osoby trwa nieprzerwanie do teraz... Czasem napiszę mi smsa, a nawet dała numer... chciała się spotkać - o zgrozo, nigdy nie poszedłem na spotkanie chociaż ta przejawiała "pewne chęci". Kur*** mózg mi schnie na samą myśl...
Ania pisała do mnie przez prawie rok... zachowało się wspaniałe archiwum, które gdzieś już krąży w internecie od pół roku...
Ania ostatnio poznała koleżankę w pracy.... na tyle interesującą, że ta chciała się spotkać we 2+ja. Pewnie pogadać itp... według moich przypuszczań... boję się tylko jednego... o jej zajebiste dzieci no i o męża... który się nieźle zdziwi gdzie odpływają aspiracje małżonki...
Komentarze
Prześlij komentarz